Dostrzeżone w ogniu belgradzkiej butelki

...
...

Co mają ze soba wspólnego i w jakim kontekście do siebie stoją:

- miedzynarodowość (np. terroryzmu);
- terroryzm (np. państwowy)
- solidarność (np. z terroryzmem państwowym)
- oraz ... butelka wypełniona benzyną, z której wystaje kawałek materiału, którego drugi koniec jest zanurzony w cieczy, która to butelka, stanowiąca od dziesiątek już lat prosty, pospolity i łatwy do przygotowania materiał zapalny, staje się symbolem nowej krucjaty systemu (nie)sprawiedliwości?

O tym, parę słów wywołanych informacjami z Belgradu.
Informacjami, które nas (nie)zaskoczyły.

Dla ludzi ceniących sobie takie wartości jak wolność i sprawiedliwość społeczna solidaryzowanie się z szóstką z Belgradu leży jak na dłoni. Mimo to, solidaryzując się z tymi wspaniałymi ludźmi, spójrzmy na obecne kroki władz serbskich z perspektywy, którą same nam słusznie zasugerowały, mówiąc w swoim lokalnym kontekście o MIĘDZYNARODOWYM terroryzmie.

W Berlinie trwa właśnie w tych dniach proces przeciwko dwóm młodym osobom za rzekome rzucenie koktajta mołotowa w stronę policji podczas zamieszek pierwszomajowych tego roku na dzielnicy Kreuzberg. Oskarżenie brzmi: próba zabójstwa. Jeszcze jakiś czas temu za rzucenie w trakcie zamieszek w stronę policji koktajla molotowa należałoby się spodziewać w Berlinie zarzutu próby ciężkiego uszkodzenia ciała (zupełnie inny wymiar ewentualnego wyroku).

Ta zmiana podejścia władzy do tej formy jej konfrontowania musi mieć swój powód. Aby poznać ten powód musimy postarać się zrozumieć kontekst.

A kontekst ten lepiej widać przez szkło belgradzkiej, a nie berlińskiej butelki (z benzyna).

A jest on, tak jak podpowiadają nam nieświadomie władze serbskie , zarówno lokalny jak i międzynarodowy.

Kontekst lokalny wynika z coraz większego wpływu myśli i praktyki anarchistycznej wśrod środowisk pracowniczych w Serbii, wpływu który jest przypisywany, i chyba całkiem trafnie, gronu działaczy do którego aresztowana szóstka należy. W takim kontekście, z perspektywy sfer obawiających się anarchizacji, a zatem i radykalizacji serbskich środowisk pracowniczych, każdy sposób na przerwanie takiego procesu wydaje się dobry.

Kontekst międzynarodowy nie jest już tak czytelny. Ale już przy wstępnym zestawieniu i analizie pewnych wydarzeń ostatniego okresu w Europie, jest także do zaobserwowania. W wielu krajach Europy organy państwowe odpowiedzialne za kontrolowanie społeczeństw obserwują z rosnącym niepokojem od jakichś 2 lat powracającą radykalizację form oddolnych interwencji społecznych. Jest ona wciąż powolna i ich poziom nie osiągnął być może jeszcze nawet tego z lat 80-ych zeszłego stulecia (nie wspominając już o 60-ych i 70-ych), ale zauważalna. Po radykalniejsze środki wystąpień publicznych i akcji sięgają tak środowiska pracownicze, jak wszelakie ugrupowania komunistyczne. Także grupy i środowiska anarchistyczne.

W specjalistycznych raportach służb bezpieczeństwa pojawiły się, prawdopodobnie nie mijające się z prawdą sugestie, o coraz większym wpływach skutecznych metod walki stosowanych tak konsekwentnie jak masowo przez dynamicznie rozwijający się ruch anarchistyczny w Grecji.

Ewentualne zradykalizowanie i rozpowszechnianie się metod konfrontacji z państwową i kapitalistyczną przemocą w całej Europie jest czymś na co elity rządzące w żadnym kraju nie mają ochoty. A już na pewno nie w okresie nakręcającego się kryzysu ekonomicznego i jego wpływu na nastroje społeczne.

I tu pojawiają się momenty, w których oba konteksty się spotykają.

Lokalna anarchizacja środowisk pracowniczych w Serbii materializuje się w ramach lokalnej oddolnej społecznej odpowiedzi na międzynarodowy (globalny) kryzys ekonomiczny wywołany właśnie przez międzynarodowe sfery, które to, konsekwentnie międzynarodowo, decydują się na zabiegi podkręcania śrub państwowych represyjnych maszynerii.

Przyglądając się przykładom z Belgradu i Berlina (w Berlinie protesty pierwszomajowe tego roku były również o wiele silniejsze niż jeszcze przed wystąpieniem kryzysu, a także wybuchem grudniowej rebelii w Grecji), a w ostatnim okresie także z Francji i Włoch (preparowanie i przypinanie anarchistom nowych, konstruktów - "międzynarodowy terroryzm" i wymiaru oskarżeń - "próba zabójstwa") można się domyślać, iż kryje się za nimi tak dobrze znana z historii strategia mająca na celu za jednym zamachem zastraszenie społecznych anarchistów, jak i odcięcie ich od reszty buntujących się grup społecznych.

Patrząc przez ten pryzmat na sytuację zaistniałą w Belgradzie, wyłania się dość jednoznaczna konieczność reakcji. Niezależnie od tego, kto rozbił butelkę z benzyną o fasadę ambasady greckiej w Belgradzie (solidaryzując się w zdecydowany, a zarazem nikomu nie czyniący krzywdy, a zatem piękny, sposób z walką wymierzoną w więzienny dramat odbywający się w Grecji), nie wolno pozwolić na normalizowanie się tego nowego wymiaru państwowych represji.

To szczególnie ważny moment i wiele społeczności powinno rozważnie, solidarnie, ale też zdecydowanie i ofensywnie zareagować. Kto wie bowiem, czy w najbliższych miesiącach i polskie władze, ośmielone przykładami z innych krajów, nie zarzucą jakiejś grupie lokalnych działaczy pracowniczych czy anarchistycznych podobnych oskarżeń w związku z jakimś wydarzeniem czy wręcz oświadczeniem. Kto wie, czy wręcz nie spreparują jakiegoś zdarzenia, jeżeli tylko jakieś grupy społeczne nie zechcą się anarchizować, aby móc wypuścić z piwnicy swoje ukochane bestie: kontroli, karania i represjonowania.

Podczas gdy dla większości ludzi najniebezpieczniejszym terroryzmem o międzynarodowym charakterze pozostaje terror państwowy. Utrzymywanie przy użyciu wszelkich dostępnych metod i środków, i wbrew woli całych rzesz ludzi, państwowego monopolu na przemoc.

Zresztą właśnie się o tym ponownie przekonujemy.

Uwolnić natychmiast anarchistów z Belgradu!

***

Veronika
Wrzesień 2009

POCZĄTEK KOŃCA PODWYŻEK CZYNSZÓW


Fakty, sytuacje, postacie, instytucje i miejsca pojawiające się w opowiadaniu są fikcyjne tylko w tym sensie, iż nie spotkały się jak dotychczas w takiej dokładnie konstelacji czy pod takimi dokładnie nazwami. Istnieją jednak lub miały miejsce w rzeczywistości niezależnie od siebie.
Jeszcze bardziej rzeczywiste są same okoliczności zdarzeń.

W tym sensie, fikcyjność tej historii jest, lub może okazać się, bardzo krucha...




POCZĄTEK KOŃCA PODWYŻEK CZYNSZÓW

Spóźnione życzenia imieninowe

Nad ulicą Puławską rozlał się słoneczny lipcowy poranek ... co nie musi wcale oznaczać, że za dwie godziny nie przejdzie nad miastem ulewa, jak niemal codziennie tego sympatycznego acz wilgotnego lata. Jednak anomalie pogodowe nie zaprzątają głowy Jagodzie, która już od godziny jest na nogach i do tego w świetnym humorze. Jagoda położyła się wczoraj wyjątkowo wcześnie spać. To dlatego iż chciała wstać w ten czwartkowy poranek dużo wcześniej niż zwykła to robić w ostatnich miesiącach. Razem ze swoją sasiadką z piętra, Dominiką z pod 39, zdecydowały, że w każdy czwartek rano przed pracą bedą chodziły na basen. W zdrowym ciele zdrowy duch, a że życie zawodowe obu pań stało się ostatnimi czasy bardzo chwiejne, a przyszłość niepewna, pogodę ducha postanowiły czerpać z innych źródeł. Jagoda obiecała też Dominice, że ją tego premierowego poranka obudzi.

I właśnie zaraz ma zamiar to zrobić, jeszcze tylko dopijając kawę chce otworzyć wyjęte już w poniedziałek ze skrzynki pocztowej listy. Powodem dla którego nie zrobiła tego przez ostatnie trzy dni był fakt iż z czterech otrzymanych listów trzy są urzędowe... jeden z sądu, drugi to najprawdopodobniej rachunek za prąd, a trzeci jest ewidentnie od właścicieli mieszkania, konsorcjum mieszkaniowego „EuroDeweloperPolska”. W czwartej kopercie, od otworzenia której Jagoda ostatecznie zaczęła, znajdują się o dwa dni spóźnione imieninowe życzenia podpisane przez kilkunastu sąsiadów z kamienicy w której mieszka. Na Puławskiej 29a.

Otóż większość lokatorów tej kamienicy otrzymuje bliskie kontakty o charakterze tak towarzyskim jak i solidarnościowym, w sensie wzajemnej pomocy. Jest to zresztą typowe dla mieszkańców tej dzielnicy. Ta specyficzna atmosfera tej okolicy miasta prowadzi do tego, iż już od wielu lat rośnie zainteresowanie mieszkaniami na Górnym Mokotowie. Co warto jednak zaznaczyć, wzajemna pomoc i bliższe niż to się zwykło spotykać kontakty towarzyskie pomiędzy lokatorami nie mają jednak charakteru tych znanych z serialu Stanisława Bareji "Alternatywy 4". Relacje lokatorskie w domu na Puławskiej 29a, tak jak i w wielu kamienicach na Górnym Mokotowie to kultywowana od lat kolektywnie tradycja, z której mieszkańcy tej dzielnicy są poniekąd dumni, a napewno znani w innych dzielnicach.

Jagoda przelatuje wzruszona długą listę imion swoich sąsiadów zamieszczoną pod spóźnionymi życzeniami. Wśród nich m.im. 68 letnia pani Henryka, emerytowana działaczka Spółdzielni "Społem", małżeństwo adwokatów Kosińskich z drugiego piętra, zakochana para młodych punkówek z 4-ego - Alina i Magda, pracująca w radiu Ola z mężem Grzegorzem i dziećmi, Tony - student medycyny z Kamerunu, tramwajarz pan Jakub z żoną, działacz anarchistyczny Zbyszek z rodziną, bezrobotny obecnie Szymon z kawalerki na parterze,... no i oczywiście zaprzyjaźniona najbliżej z Jagodą, nauczycielka angielskiego Dominika spod 39, ... którą to Jagoda za moment musi obudzić!

„To bardzo miłe” pomyślała Jagoda „że tyle osób pamiętało o moich imieninach”.

Biorąc kolejny łyk gorącej kawy zerknęła na zegarek. Najpóźniej za dziesięć minut musi obudzić Dominikę.

„No nic” myśli dalej, „otwieram te cholerne urzędowe listy, nic dobrego się w nich z pewnością nie kryje, ale jestem dziś w wystarczająco dobrym nastroju, aby przyjąć ten biurokratyczny balast na siebie.... Po kolei więc, najpierw ten z sądu ... ojej... ale miła niespodzianka... no kto by się spodziewał”.

Sąd rejonowy zawiadamia Jagodę o umożeniu sprawy dotyczącej notorycznej jazdy bez ważnego biletu w środkach komunikacji miejskiej w latach 2000-2005. W tamtym okresie Jagoda bardzo słabo zarabiała i w związku z tym oszczędzała na każdym kroku, między innymi jeżdząc dużo bez biletu. No i tak nazbierało się sporo kar... Wiele razy zresztą była też łapana bez konsekwencji, gdyż udawało się jej przemówić kanarom do odruchów solidarności międzyludzkiej, uzmysławiając im iż zarówno ona jak i oni są ludźmi znajdującymi się w podobnej sytuacji materialnej i tym samym w podobnej roli w tym społeczeństwie. Tak czy siak przez parę lat nękana była przez komorników i bombardowana listami z wzywającymi do uiszczenia wpłaty, które rzecz jasna ignorowała nie mając na to pieniędzy. Wreszcie sprawa trafiła do sądu. Teraz, cztery lata później, Jagoda może być z siebie zadowolona. Wciąż wprawdzie nie powodzi jej się tak jakby sobie życzyła, ale najgorszy okres ma już za sobą i przeszła go godnie m.in. dzięki temu iż zredukowała swoje codzienne wydatki na koszta komunikacji miejskiej. Ponadto ma satysfakcję, iż nie dała się zmusić do płacenia absurdalnych z perspektywy ludzi niezamożnych kar, jak również z tego, że przemówiła w tym okresie do rozsądku wielu kontrolerom budząc w nich ludzkie reakcje (to wtedy gdy zamiast ją spisywać, puszczali ją życząc miłego dnia!). A teraz, koniec końcem, jej kary zostały jeszcze umożone.

"Warto się jednak stawiać temu cholernemu systemowi" pomyślała i wzięła do ręki kolejną kopertę.„Hmm, człowiek ledwie odetchnie od jednej udręki, już szykują mu kolejną...”.

Przedsiębiorstwo Eko-Prąd uprzejmie informuje o podwyżkach cen prądu od września, dziękuje za zrozumienie i poleca się na przyszłość... Jagoda nie ma w tej chwili czasu przeliczać na ile dotkliwa może się okazać dla niej ta podwyżka, ale od razu przypomina jej się, iż w ostatnich tygodniach zdrożał już gaz, benzyna i część produktów spożywczych i że jeżeli tak dalej pójdzie to jeżdżenie do pracy na gape ponownie może stać się jej codziennym sportem... .

„Ciekawe czy nowa generacja kanarów nie została zobligowana do zabicia w sobie solidarnych odruchów społecznych... pewnie niedługo będę miała okazję się o tym przekonać... " zastanawiała się Jagoda spoglądając na zegar ścienny. ”No nic, rozterki na bok. Jeszcze jedna koperta i lecę budzić Dominikę”.

Ostatnim listem jest informacja od wynajmujacego mieszkania w kamienicy przy Pulawskiej 29a Konsorcjum Mieszkaniowego „EuroDeweloperPolska”...

"Droga pani Ostrowska ...
niniejszym informujemy, iż uiszczana przez Panią opłata czynszowa wzrośnie z dniem 1 października 2009 o 85 złotych i wynosić będzie ...
(...)
Z pozdrowieniami,
podpisano,
w imieniu właścicieli budynku,
Konsorcjum Mieszkaniowego „EuroDeweloperPolska”,
zarządca kamienicy
XY"


Początek wojny z elegantami

Twarz Jagody nabrała natychmiast innego wyrazu. Słoneczny poranek zgasł, sportowy entuzjazm roztopił się, dobry nastrój popadł w niepamięć. Liczby i procenty na moment opanowały kompletnie jej myśli...

"Czyli tak” odezwały się po chwili ponownie myśli „mam oddawać kolejne części swoich i tak kiepskich zarobków jakiejś cholernej firmie, z którą mój kontakt polega jedynie na regulowaniu opłat i którą gówno obchodzi moja sytuacja?! Tego już za dużo!!! Nie ze mną takie numery! Dominika też już napewno dostała ten list. Skoro tak to tym razem obie pojedziemy na basen na gape, a po drodze muszę z nią poważnie porozmawiać. Ciekawa jestem co ona na ten temat myśli".

List poleciał w kąt pokoju. Jagoda wyszła zdecydowanym krokiem z mieszkania kierując się pod numer 39.

Oczywiście Dominika otworzyła swój list powiadamiający o podwyższce czynszu już w poniedziałek, ale zaganiana nie miała czasu jeszcze z nikim porządnie na ten temat porozmawiać. Za to wie, że wiele osób w kamienicy już wyrażało w tych dniach swoje oburzenie i że doszło już pomiędzy lokatorami do pierwszej wymiany zdań na ten temat.

Jeszcze tego samego wieczora Dominika spotyka się z Jagodą na kolacji aby wspólnie napisać zaproszenie dla lokatorów całej kamienicy na niedzielne spotkanie, przy kawie i cieście. Spotkanie odbędzie się u Dominiki. Chodzi o to aby wspólnie porozmawiać o zapowiedzianej podwyżce czynszów. Z samego rana w piątek, Jagoda, która wcześniej wstaje, rozrzuci zaproszenia po skrzynkach pocztowych wszystkich mieszkanców.

W niedziele od godziny 17 drzwi do mieszkania Dominiki właściwie się nie zamykają... około 18 osób przybywa na spotkanie. Pare osób nie może przyjść, gdyż mają inne ciężkie do przełożenia terminy, ale są bardzo zainteresowani przebiegiem spotkania, a nawet przekazali informacje ze swojej strony. Jak na przykład państwo Kosińscy, adwokaci, którzy wyjechali na weekend do rodziny do Krakowa, ale zdąrzyli w międzyczasie przyjrzeć się sprawie ze strony prawnej i przekazują, że z tej strony nie wiele da się już zrobić. Podwyżka jest w świetle prawa legalna. W związku z tym proponują, i za razem liczą, na kreatywną dyskusję swoich sąsiadów idącą w stronę jakiejś innej perspektywy.

Pierwsze 40 minut spotkania to istna burza mózgów. Wszyscy są oburzeni. Po godzinie dyskusji nic nie jest jeszcze jasne poza jednym: Kolejna podwyżka czynszów? - Nie z nami! Zaczyna się więc dyskusja na temat jak w takim razie można się jej oprzeć. Około godziny 19 jest już zarys kolektywnego działania, w którym każdy się odnajduje. Dnia 1 sierpnia, "w ramach" dnia obchodów rocznicy wybuchu powstania warszawskiego, lokatorzy rozpoczynają swoje małe powstanie... pierwsza akcja o charakterze informacyjno-mobilizującym odbędzie się pod kamienicą na Puławskiej 29a. Zadania zostały rozdzielone. Jagoda wraz z motorniczym panem Mieczysławem napiszą ulotkę informującą o problemie mieszkanców okolicznych kamienic; ulotkę powieli Tony kożystając z darmowego dostępu do kopiarki na swojej uczelni, skolei bezrobotny Szymon, mający w tej chwili najwięcej wolnego czasu, rozklei je na drzwiach wejściowych do okolicznych domów. Anarchista Zbyszek pojedzie w nadchodzącym tygodniu na cotygodniowe spotkanie RSL, Ruchu Sprzeciwu Lokatorów, aby poinformować to prężne środowisko o sytuacji i zaprosić na akcję. Pani Ola z radia skorzysta ze swoich dziennikarskich kontaktów i nagłośni sprawę w lokalnej rozgłośni radiowej i lokalnej prasie, a punkówki Alina i Magda zorganizują sprzęt nagłaśniający na pikietę. Pani Henryka przygotuje mały poczęstunek dla przybyłych na akcje, podczas gdy adwokaci Kosińscy zajmą się zbieraniem dalszych informacji odnośnie konsorcjum „EuroDeweloperPolska”.

1 sierpnia na skwerku leżącym 100m od Puławskiej 29a zgromadziło się dobre kilkadziesiąt osób z kilkunastu okolicznych kamienic. Wielu przechodniów oraz handlujących na znajdującym się w południowej części skwerku bazarku również przyłączyło się na krótszą lub dłuższą chwilę do zgromadzenia. Rozdano kilkaset ulotek. Zbyszek opowiedział na wstępie o zapowiedzi podwyżek czynszów, o tym że „EuroDeweloperPolska” jest właścicielem około 5 tysięcy mieszkań w mieście, oraz o problemie wzrastania kosztów utrzymania jako efektu kompleksowych procesów społeczno-ekonomicznych forsowanych przez elity w tym kraju. Po tym krótkim wstępie megafon zaczął chodzić z ręki do ręki. Pani Woźniak z sąsiedniej kamienicy wyraziła obawę, że również ona dostanie niebawem zawiadomienie o podwyżce; kamienica w której mieszka zmieniła niedawno właścicieli co podsyca jej niepokój i właśnie dlatego przyszła ona wraz z kilkoma sąsiadami na tę akcję. Z kolei Piotr, z Ruchu Sprzeciwu Lokatorów, z jednej strony przybliżył przy pomocy danych dramatyczność sytuacji lokatorów w skali całego miasta, z drugiej zaś podkreślił konieczność wspólnego działania oraz gotowość aktywnego wsparcia dla lokatorów Pulawskiej 29a ze strony środowiska RSL. Następnie swoją solidarną pomoc w ewentualnej kampanii anty-czynszowej zdeklarowali: pani z lokalnej spółdzielni mieszkaniowej „Wspólnota”, Jola z kolektywu prowadzącego leżącą na skwerku kawiarnie „Lady Queer”, rodzina Abramowskich prowadząca znajdującą się na parterze galerię „Wolność” oraz przybyli ze spóźnieniem przedstwiciele rejonowego zrzeszenia bezrobotnych „Basta!”. Wszyscy byli zgodni co do faktu, że podwyżkom czynszów trzeba wreszcie wspólnymi siłami ukręcić łeb i to jak najszybciej.

Pod koniec zgromadzenia doszło do małego zamieszania gdyż pani Henryka, która donosiła na akcję co pół godziny świeżo przez nią pieczone babeczki, zaaferowana przebiegiem debaty zapomniała o tym że wstawiła kolejną porcję i spaliła swój piekarnik doprowadzając niemalże do pożaru. Życzliwi panowie ze stowarzyszenia „Basta” pomogli jednak doprowadzić jej kuchnie do porządku, a ogłoszona spontanicznie przez przybyłe środowisko mokotowskich anarchistów solidarna zrzutka dla pani Henryki dała w sumie 170 złotych z czego emerytowana działaczka spółdzielcza zatrzymała połowę, a połowę zaproponowała przeznaczyć na założenie kolektywnej kasy anty-czynszowej „P29a”, jak to sama określiła „na cel nadchodzącej wojny z zarozumiałymi elegantami i ich złodziejskimi czynszami”. Po formalnym zakończeniu zgromadzenia około 15 osób udało się jeszcze do kawiarni „Lady Queer” w celu kontynuowania dyskusji.

Dźwięk tłuczonego szkła

W przeciągu nastepnych kilkunastu dni ukazuje się seria artykułów o sytuacji na Puławskiej 29a. Felietony na ten temat pojawiają się tak na kilku internetowych stronach i blogach jak i i w lokalnej gazecie „Echo Mokotowa”. Wszystkie publikacje przyjęły negatywny ton potępiającej krytyki wobec poczynań „EuroDeweloperPolska” i podobnych jej firm.

W drugiej połowie sierpnia zaczynają się dziać, pozornie nie zależnie od siebie, interesujące rzeczy. Biała fasada siedziby „EuroDeweloperPolska” na ulicy Królewskiej 12 pokryta zostaje kolorowymi plamami. Ktoś widział z okna jak grupa kilkunastu osób nocą obrzucała ten budynek balonami i jajkami wypełnionymi farbą. Ktoś mieszkający w sąsiedztwie opowiada:

- „Już w zeszłym tygodniu napisano tu na murze *Ani grosza więcej za czynsz!*. Jak się przyglądam jacy zarozumialcy pracują w tym budynku, to rozumiem że komuś musieli napewno zaleźć za skórę”.

W tym samym okresie pobliski zakład szklarski „Stłuczka” zatrudnia dwóch nowych pracowników na pół etatu. Powodem tego wręcz historycznego dla tej małej firmy usługowej zwrotu jest fakt, iż nie nadążała już ona ze wstawianiem nowych szyb w budynku mieszczącym biura „EuroDeweloperPolska”. Jak opowiada pan Kazimierz, prowadzący „Stłuczkę”:

- „W przeciągu 4 tygodni 5 razy poleciały tu szyby. Wybijane w nocy kamieniami”.

„Echo Mokotawa” w swoim wrześniowym wydaniu poświęca kontrowersyjnej działalności „EuroDeweloperPolska” już całą stronę, pozostawiając odpowiedź na pytanie czy nocne tłuczenie szyb na Królewskiej 12 to „huligańskie wybryki” czy „wyraz społecznego konfliktu” samym czytelnikom. W listach do redakcji oraz na internetowym forum dyskusyjnym Ruchu Sprzeciwu Lokatorów, wielu mieszkańców miasta wyraża swoje zrozumienie dla toku wydarzeń. Zwłaszcza lokatorzy mieszkający w innych budynkach będących własnością „EuroDeweloperPolska” nie mają wątpliwości co do właściwego doboru metod. Lokatorzy zrzeszeni w RSL, największej i najlepiej zorganizownej społeczności lokatorskiej w mieście, w odpowiedzi na tę trwającą łańcuchową reakcję zdarzeń, zwołują duże spotkanie lokatorów budynków należących do konsorcjum. Spotkanie musi być spontanicznie przeniesione do parku gdyż przybywa na nie około 250 osób. W większości domów podwyżka czynszów została również zapowiedziana. Na zgromadzeniu zapada kolektywna decyzja, która ma być parasolem dla dalszych wspólnych aczkolwiek autonomicznych działań kampanii anty-czynszowej:

„Każdy pochodzący z naszych opłat czynszowych grosz stanowiący zysk dla „EuroDeweloperPolska”, to grosz płacony bez logicznego uzasadnienia”.

Dodatkowo, na zgromadzeniu ogłoszono ostatni tydzień września, a więc tydzień bezpośrednio poprzedzający zaplanowane przez konsorcjum mieszkaniowe wprowadzenie podwyżek, tygodniem działań i akcji przeciwko „EuroDeweloperPolska”. Do wzięcia udziału w tygodniu akcji zdeklarowało się kilkanaście grup lokatorskich i wiele grup i osób wspierających.

Piekarnik pani Heni

Na wiadomość o nadchodzącym tygodniu akcji, pan Kazimierz z zakładu szklarskiego „Stłuczka” kontaktuje się z zaprzyjaźnionym zakładem szklarskim na ulicy Kuronia 3 proponując zawiązanie kooperacyjnej wspópracy do końca roku (podczas gdy nowo zatrudnieni pracownicy dostają umowę na cały etat).

W poniedziałek, pierwszego dnia tygodnia akcji, lokatorzy z osiedla „Wyzwolenia” wtargnęli z samego rana do siedziby konsorcjum okupując ją przez 6 godzin zakłócając tym samym pracę w biurach.

We wtorek rano pani Henryka z Puławskiej 29a, wraz z synem i wnukami wnosi do siedziby konsorcjum swoją starą kuchenkę gazową (spaloną podczas pierwszego zgromadzenia na skwerze) i lokuje ją bezposrednio przed biurkiem prezesa firmy. W piekarniku zamiast wypieków znajduje się plik dwudziestu czterech listów zawiadamiających o podwyżce czynszów, wysłanych przez konsorcjum do lokatorów Puławskiej 29a...

Dyrekcja firmy, aby zapobiec kolejnym tego typu wizytom, zatrudnia stałą ochronę obiektu w biurowych godzinach pracy.

Następny dzień pracy w konsorcjum, środa, zaczyna się z trzy godzinnym opóźnieniem gdyż trzeba było wezwać ślusarzy aby wymienili zamki, w które w nocy ktoś wtrysnął jakiś płyn, oraz dwa zakłady szklarskie aby wymienić potłuczone szyby na parterze i pierwszym piętrze budynku.

„EuroDeweloperPolska” reaguje rozszerzeniem ochrony budynku na całodobową. Wieczorem, jedna ze stacji telewizyjnych podaje jakoby konsorcjum zwołało na piątek rano specjalne wewnętrzne zgromadzenie w swojej firmie aby przedyskutować sytuację.

Czwartek jest pierwszym dniem tygodnia kiedy firma może spokojnie pracować... poza faktem, iż tego dnia w całym mieście z okien i balkonów mieszkań setki lokatorów wywiesiło identyczne transparenty (notabene przygotowane przez Toniego i jego przyjaciół z uczelni) z napisem:
„EuroDeweloperPolska – darmozjady, dobre czasy się skończyły!”.
Tę akcję odnotował tego dnia nawet Teleexpress.

Nadchodzi piątek. Spotkanie zarządu „EuroDeweloperPolska” miało się zacząć o godzinie 9 rano, ale zaczyna się dopiero w południe gdyż członkowie zarządu mają problemy z dostaniem się na Królewską 12 do siedziby własnej firmy. Powodem tego są blokady wszystkich trzech ulic dojazdowych do konsorcjum. W porannych blokadach dróg biorą udział różne środowiska: ludzie zmobilizowani przez stowarzyszenie bezrobotnych „Basta” (blokada na ulicy Poznańskiej), środowiska anarchistyczne i grupy lokatorskie z dzielnicy Mokotów (blokada ulicy Pabla Nerudy) oraz grupy lokatorskie z pozostałych dzielnic i inicjatywy lokatorskie przybyłe solidarnie z innych miast (blokada ulicy Szarych Szeregów). W sumie około 1000 osób blokowało przez trzy godziny cały ruch prowadzący do odcinka ulicy Królewskiej na którym mieści się siedziba konsorcjum.

W sobote 26 i niedzielę 27 września, na zakończenie tygodnia dni akcji, w wielu miejscach miasta odbywają się lokatorskie festyny uliczne, na których społeczności kamienic należących do „EuroDeweloperPolska” starają się przedstawić swoje racje jak największej ilości mieszkańców miasta. Na poszczególne festyny przybywa też wielu dziennikarzy aby informacje o rosnącym ruchu lokatorskim zasięgnąć z pierwszej ręki. Trwa także solidarna zbiórka pieniędzy na pokrycie kosztów procesu Zbyszka, który złapany został trzy dni temu w nocy przez ochroniarzy konsorcjum po napisaniu na budynku hasła „Koniec czynszowej grabieży!” oraz dla pięciu innych lokatorów z pod Puławskiej 32, którzy oskarżeni zostali o wybijanie szyb w „EuroDeweloperPolska” w nocy z 15 na 16 września. Zbiórką zajmuje się anarchistyczna grupa anty-represyjna Anarchistyczny Czarny Krzyż. W nadchodzących dniach na konto solidarnościowe wpłynie m.in. 2000 zł od kooperatywy zakładów szklarskich „Stłuczka i przyjaciele”, 1000 zł od redakcji „Echo Mokotowa”, 800 zł od galerii „Wolność” i 500 zł zebrane przez Toniego na uczelni pośród studentów.

Koniec jeżdżenia na gapę

1 pażdziernika jest dniem zapowiedzianej w lipcu podwyżki. Tego dnia rano Jagoda wpada jak burza do mieszkania Dominiki i zrywa ją z łóżka.

„Sprawdzałaś już swoją pocztę?” – pyta Dominikę już w progu – „To chyba koniec jeżdżenia na gapę kochana!”

W listach zrozesłanych do lokatorów Puławskiej 29a, konsorcjum mieszkaniowe „EuroDeweloperPolska” informuje uprzejmie „iż zarząd konsorcjum po ponownym rozpatrzeniu sytuacji finansowej firmy oraz mając na względzie dobro swoich klientów zrezygnował w tym roku z podwyżki czynszów...”

Wieczorem ma miejsce kolejny, tym razem zwycięzki festyn na skwerku przy domu. Atmosfera jest wspaniała: tańce, wypieki pani Henryki, kawiarnia „Lady Queer” serwuje darmowe napoje, a kapela Czerniakowska pojawia się z własnej inicjatywy i gra melodie dla lokatorów, a hitem staje się jej nowy utwór „Piekarnik pani Heni” upamiętniający anty-czynszowe dni akcji (notabene, utwór ten staje się radiowym przebojem jesieni)... Dzięki informacji w radiu, wieść roznosi się szybko po mieście. Na zabawę docierają lokatorzy z innych dzielnic, bezrobotni z „Basta”, anarchiści z wielu grup i inicjatyw, pracownicy obu zakładów szklarskich z rodzinami, a nawet zaprzyjaźnieni w ostatnim okresie dziennikarze, którzy tego dnia nie przywieźli kamer, mikrofonów, statywów i aparatów fotograficznych lecz przybyli z rodzinami aby poprostu uczcić dobre wieści wraz z protagonistami swoich materiałów ostatnich kilkunastu tygodni. Z innych miast kraju przychodzą gratulacyjne meile i sms-y. Zbyszek, pani Henryka i adwokat Kosiński udzialają wspólnego wywiadu do Teleexpresu. W nocy zabawa przenosi się ze skwerku do kawiarni „Lady Queer”.

Cztery dni później, na dole kamienicy w galerii „Wolność” odbywa się spotkanie lokatorów Puławskiej 29a aby podsumować ostatnie 3 miesiące i przeanalizować nową sytuację. Doświadczenie w dyskutowaniu i podejmowaniu kolektywnych ustaleń zebrane podczas trzech miesiący kampanii, kiedy to mieszkańcy kamienicy odbywali cotygodniowe spotkania, procentuje w postaci efektywnego spotkania. Tego dnia wspólne decyzje podjęte zostają już po niespełna godzinie. Po pierwsze, społeczność koncentruje się w najbliższych tygodniach na pełnym wsparciu dla Zbyszka i lokatorów z Puławskiej 32 w okresie nadchodzących rozpraw sądowych.

Po drugie... walka z „EuroDeweloperPolska” zaczyna się na dobre dopiero teraz!

Na jednym z kolejnych spotkań pod koniec października, część lokatorów Puławskiej 29a podejmuje decyzję o nie płaceniu od 1 listopada żadnego czynszu. Są to m.in. Jagoda, pani Henryka, motorniczy Jakub z żoną, bezrobotny Szymon, para punkówek Alina i Magda, oraz Ola z radia i jej rodzina. Od 1 listopada wpłacają pieniądze przeznaczone na czynsz do wspólnej puli lokatorskiej „P29a”, z czego każdego miesiąca po 10% idzie odpowiednio na rzecz stowarzyszenia bezrobotnych „Basta”, na działania Ruchu Sprzeciwu Lokatorów oraz na konto Anarchistycznego Czarnego Krzyża zajmującego się bezpośrednim wspieraniem represjonowanych lokatorów. Kwestiami reperatur w lokalach zajmuje się od teraz Szymon oraz ludzie ze stowarzyszenia „Basta” po odpowiednich ustaleniach podjętych pomiędzy lokatorami i stowarzyszeniem. Dozór kwestii finansowych związanych z pulą „P29a” przejmują w pierwszym półroczu Dominika i pan Grzegorz (mąż Oli z radia). W ten sposób kamienica odcina się krok po kroku tak finansowo jak i administracyjnie od konsorcjum mieszkaniowego... oczywiście ku utrapieniu tych ostatnich.

Zarząd „EuroDeweloperPolska” w wywiadzie dla Teleexpresu reauguje na te kroki grożąc eksmisjami jeśli natychmiast czynsze nie dotrą na ich konto. Oglądający codziennie Teleexpress pan Kazimierz z zakładu szklarskiego „Stłuczka i przyjaciele”, widząc tę agresywną wypowiedź ze strony konsorcjum dzwoni natychmiast do swoich wspólników z ulicy Kuronia 3. Kooperujące zakłady szybko dochodzą do wniosku, że echem takiej wypowiedzi może być tylko i wyłącznie ponowny dźwięk tłuczonego szkła i kontaktują się ze stowarzyszeniem „Basta” oferując od 1 listopada dodatkowy etat praktykanta dla jednej zainteresowanej osoby.

Morowe powietrze na ulicy Królewskiej

8 dni po wywiadzie udzielonym Teleexpresowi, prezes konsorcjum mieszkaniowego obserwuje z okien swojego biura 6-tysięczną demonstrację lokatorską przechodzącą pod jego oknami. Władze miasta przełożyły zaplanowane na tego dnia ligowe derby piłkarskie gdyż setki policjantów potrzebne są aby utrzymać rozzłoszczonych ludzi na bezpieczną odległość od siedziby „EuroDeweloperPolska”. Tak swoją drogą nie zrobiono w ten sposób przysługi ani policji ani samemu konsorcjum gdyż wielu, zwłaszcza młodych mieszkańców miasta, nie miało w ten sposób dylematu czy udać się na mecz czy na demonstrację... (fani obu lokalnych drużyn stawili się ramie w ramie na anty-czynszowej manifestacji!). Próby policji aby nie wpuścić manifestacji na ulice Królewską okazały się tak agresywne jak nieudolne (okazało się po prostu że od blokowania ulicy Królewskiej fachowcami są sami lokatorzy co udowodnili we wrześniu...). Demonstrantom udało się podejść na odległość 40 metrów od siedziby konsorcjum. Kilkadziesiąt jajek z farbami leci z tłumu lokatorów. Policja jak zwykle używa „adekwatnych środków”: na jajka lecące na fasadę budynku odpowiada brutalnym biciem demonstantów pałkami po głowach. Ktoś mógłby powiedzieć, że „jest znowu jak za komuny” gdyby nie fakt, że historycznie rzecz ujmując rola policji była zawsze ta sama niezależnie od systemu. Pan Kazimierz ze „Stłuczki”, który bierze udział w demonstracji (i jak się w miedzyczasie okazało, zamieszkuje również lokal należący do konsorcjum), mówi swojemu synowi, że jak policja się tak dalej będzie zachowywać to nie szklarze, a chirurdzy będą mieli tego dnia ręce pełne roboty. W międzyczasie nadgorliwi stróże porządku sikają już gazem gdzie popadnie. Na całym odcinku ulicy Królewskiej unosi się w powietrzu gaz łzawjący dostając się też do mieszkań. Ich mieszkańcy w sporej części i tak dołączyli już jednak do demonstrantów...

Pojawiają się pierwsi ranni, wśród nich kilka starszych osób, które licznie stawiły się na manifestacji i nie odstają ani na krok młodym lokatorom w trakcie konfrontacji z uzbrojonymi agresorami w mundurach. Szklarz Kazimierz potraktowany zostaje gazem prosto po oczach i opatrywany przez jedną z sanitariuszek, którą jest sama Dominika, nie zobaczy jak rozgniewani już na poważnie lokatorzy po przełamaniu policyjnych kordonów wybijają szyby nie tylko w siedzibie konsorcjum (de facto pierwszy raz w biały dzień), ale również w kilku wozach policyjnych podstawionych do przewozu aresztowanych. W pewnym momencie jeden radiowóz staje w płomieniach.

Od tego momentu prowadzący policyjną operację przestają wierzyć w sens dalszego atakowania ludzi. Siły policyjne dostają rozkaz stopniowego deeskalowania sytuacji: nie opuszczając miejsca konfrontacji i pozostając w gotowości, pozwalają ludziom swobodnie podejść do budynku. Lokatorzy malują na ścianach konsorcjum hasła. Na fasadę leci kolejne kilkadziesiąt torebek z farbami. Ktoś z Ruchu Sprzeciwu Lokatorów przemawia na schodach wejściowych firmy przez megafon mówiąc, iż na każdą jedną próbę eksmisji lokatorów którzy przystąpili do strajku czynszowego, reakcją będzie wielotysięczna solidarnosćiowa demonstracja, a także ponowne zajęcie mieszkania. Tramwajarz Jakub, mający opatrzoną głowę po tym jak dostał lika razy policyjną pałką, proponuje aby wejść do siedziby konsorcjum i powyrzucać przez okna „cholerne papiery i komputeruy na których podliczają nasze oszczędności...”. Pomimo tego iż wielu zgromadzonych uważa to za świetny pomysł, podjęta zostaje decyzja o odroczeniu tego aktu do sytuacji gdy konsorcjum zdecyduje się na pierwszą eksmisję strajkującego lokatora.

Po paru dalszych wystąpieniach demonstracja sama się rozwiązuje. Kilkaset osób udaje się pod komisariat na którym trzymanych jest 25 osób aresztowanych w trakcie wywołanego przez policję starcia. Przybyli pod komisarjat lokatorzy domagają się ich natychmiastowego wypuszczenia. W tym samym czasie kilkanaście osób jedzie do szpitala aby dowiedzieć się o stan demonstrantów zranionych przez policje.

W wieczornych wiadomościach TV, konfrontacja na Królewskiej jest tematem numer 1. Zranione zostały 54 osoby z czego 29 to policjanci w większości lekko ranni ze względu na noszone przez nich zabezpieczenia. Wśród 25 rannych lokatorów 16 pozostać musi w szpitalu ze złamaniami bądź poważnymi obrażeniami głowy. Konserwatywni politycy starają się zrzucić odpowiedzialność za eskalację sytuacji na grupy bezrobotnych, związkowców i anarchistów, próbując w ten sposób podzielić ruch lokatorski na tych dobrych i tych złych, na takich z którymi można prowadzić rozmowy i tych co atakują policjantów. Sami dziennikarze są bardzo krytyczni wobec tej analizy ze strony polityków, gdyż przyglądając się ruchowi lokatorskiemu z bliska przez ostatnie miesiące wiedzą bardzo dobrze, iż lokatorzy jako całość już od dłuższego czasu nie stronią od radykalniejszych metod działania, robiąc to tak świadomie jak kolektywnie, gdyż zrozumieli iż jest to jedyna droga aby coś osiągnąć i coś zmienić.

Swoją drogą, w siedzibach partii które zagalopowały się najdalej z potępianiem metod działania lokatorów powybijane zostały tydzień później szyby. I to w kilku miastach od razu...

Za oknem głośne ćwierkanie ptaków

Demonstracja okazuje się punktem przełomowym. Firma „EuroDeweloperPolska” likwiduje swoją siedzibę i przenosi się do innego miasta (gdzie zresztą po 2 miesiącach w lokalnej prasie pojawiły się pierwsze ogłoszenia oferujące pracę dla „młodych i gotowych podjęcia się elastycznego czasu pracy szklarzy” ...). Z tej odleglości konsorcjum jednak nie daje za wygraną i stara się dalej grozić strajkującym lokatorom, których jest coraz więcej, eksmisjami. W ten sposób zciąga na siebie jeszcze więcej złości. W miesiącach grudzień, styczeń i luty, lokatorzy 136 kamienic należących do firmy przyjmują model Puławskiej 29a nie płacąc czynszów na konto konsorcjum, lecz płacąc je na własne lokatorskie konto i zarządzając się sami.

W marcu władze miasta deklarują swoją bezradność.
Pierwszy raz od lat jest to dobra wiadomość...

Skolei policja ogłasza, że nie chce przykładać ręki do dalszej eskalacji sytuacji. Z wypowiedzi szefa policji:

„Każda nasza interwencja, na przykład w postaci przeprowadzenia eksmisji w jednym z przejętych mieszkań, grozi kolejnym wybuchem masowych manifestacji, starciami na ulicach miasta, strajkami w zakładach pracy i na uczelniach i nikt naprawde nie jest w tej chwili w stanie oszacować czym jeszcze. Nie chcemy być instytucją, która przyczynia się do wywoływania tak głęboko idących wstrząsów społecznych. W związku z tym, w obecnie panującej sytuacji, nie bierzemy udziału w przeprowadzaniu eksmisji...”

Strajki czynszowe rozprzestrzeniają się błyskawicznie na kolejne miasta.
Nowy rozdział stosunków mieszkaniowych zostaje otwarty.

Za oknem głośne ćwierkanie ptaków. Jagoda ma jeszcze zamknięte oczy, ale ten radosny świergot komponuje się fantastycznie z jej umykającym powoli snem. Podnosi się. Na biurku leży otwarty przez nią wczoraj wieczorem list od właścicieli kamienicy, konsorcjum mieszkaniowego „EuroDeweloperPolska”, informujący o nadchodzącej podwyżce czynszów.

„Ojej... taki piękny miałam sen” - myśli Jagoda...

„Ale dlaczego musi on właściwie pozostać jedynie snem?! Dlaczego nie zacząć faktycznie czegoś zmieniać?" - myśli dalej myjąc zęby.

„Dłużej tak nie może być. Idę zaraz do Dominiki. Coś trzeba wreszcie ruszyć...”

W TYM MIEJSCU OPOWIADANIE KOŃCZY SIĘ,
CHĘTNIE USTĘPUJĄC MIEJSCA REALNEMU BIEGOWI ZDARZEŃ...

***

Veronika
Lipiec 2009

NIE CHCĘ SIĘ WYPROWADZAĆ - CZEKAM NA STRAJK CZYNSZOWY


„Od dwóch lat i 5 miesięcy biore udział w strajku czynszowym i zaoszczędziłam w ten sposób sporo pieniędzy. Czuje się zdrowsza. Mam wystarczająco pieniędzy aby móc zapewnić większość swoich potrzeb, jak również dzielić się z tymi, którzy tego faktycznie potrzebują. Od kiedy trwa strajk wspieram finansowo z własnej inicjatywy kilkoro rencistów z mojej okolicy.

Nie mówie o tym aby ktokolwiek mnie za to cenił, chwalił czy obdażał specjalnym szacunkiem. Chodzi o coś innego. Zastanówcie się tylko przez chwile. Zamiast oddawać zapracowane przez was pieniądze tym co i tak je posiadają, trzymajcie je dla siebie. Dajcie je swoim dzieciom. Dajcie potrzebującym. Dajcie pracownikom wyrzuconym za stawianie się pracodawcom...”


- fragment wypowiedzi uczestniczki strajku czynszowego we Włoszech



NIE CHCĘ SIĘ WYPROWADZAĆ,
NIE CHCĘ ŻYĆ NA ŁAŃCUCHU KREDYTÓW
I NIE CHCE ABY MOJE ŻYCIE BYŁO PASMEM WYRZECZEŃ.

CZEKAM NA

STRAJK CZYNSZOWY

Veronika



***

1. REAGUJĄC NA ZACHODZĄCE ZMIANY

PAŃSTWO OPIEKUJE SIĘ BANKAMI – MY MUSIMY POMÓC SOBIE SAMI


Mieszkam na mojej dzielnicy juz od ponad 10 lat, 5 rok w tym samym mieszkaniu. Od lat płace regularnie czynsz. Siadając do pisania tego tekstu myślami jestem przy moich sąsiadach, zarówno znajomych jak i tych nieznajomych. Moje refleksje i przemyślenia przelewam na papier kierując je przedewszystkim do ludzi mieszkających na mojej ulicy, w mojej okolicy, ale także do wszystkich tych, którzy niezależnie od tego gdzie mieszkaja, w której dzielnicy, mieście czy kraju, odczuwają poczucie systemowej niesprawiedliwości społecznej, czują się jej ofiarami i pragną to zmienić.

Motywacje, które skłoniły mnie do napisania tego tekstu zamierzałam przybliżyć opisując stosunki czynszowo-mieszkaniowe w jakich zmuszeni jesteśmy funkcjonować. Zadanie to ułatwił mi jednak pewnien plakat, który w miedzyczasie pojawił się na ulicach mojej dzielnicy. Plakat przygotowany przez osoby z mojego sąsiedztwa. Plakat wzywający lokatorów do organizowania strajków czynszowych w związku z sytuacją w jakiej się znajdujemy. Posłuże się więc tekstem umieszczonym na tym plakacie gdyż oddaje on świetnie mój punkt widzenia wobec kwestii czynszowych i w związku z tym jest doskonałym wstępem do tego o czym zamierzam dalej pisać:

„Czynsze stają się coraz wyższe, podczas gdy nasze kieszenie coraz bardziej puste. To co udaje nam się wydrzeć w naszych miejscach pracy poprzez konfrontacje z pracodawcami jest nam chwile później odbierane przez włascicieli kamienic. Jedni próbują wycisnąć z nas jak najwięcej poprzez zaostrzanie warunków pracy i płacy, podczas gdy drudzy poprzez podnoszenie czynszów. Równocześnie rosną też inne koszty utrzymania. Jesteśmy zmuszani albo do uiszczania coraz większych opłat (i mamy w związku z tym coraz mniej pieniędzy na nabycie przyzwoitych produktów użytku codziennego) albo do przeprowadzania się do coraz to skromniejszych warunków. I koniec końcem, jedno albo drugie czynimy wszyscy! Dodatkowo, w obliczu kryzysu oczekiwane są od nas jeszcze większe wyrzeczenia.

To jest jednak nie do zaakceptowania. Nie akceptujemy ani dalszych wyrzeczeń ani wypierania nas z naszych dzisiejszych mieszkań. MIESZKANIE nie jest towarem, nie jest przywilejem, ani też żadnym luksusem. Mieszkanie to esencjalna, nie poddawalna dyskusji, naturalna potrzeba. KAŻDEMU człowiekowi należy się bezwarunkowo wygodne mieszkanie. Jednak nasi „czynszowi dobroczyńcy”, którzy wynajmują nam „swoje” lokale, podnoszą czynsze bez baczenia na nasze problemy. W ten sposób naszym kosztem nieliczni mogą się bogacić bez zbędnego wysiłku. Chcemy pozwolić na to aby działo się to przez całe nasze życie? Chcemy się skazać na dożywotnie pasmo wyrzeczeń?!

Spotkajmy się i porozmawiajmy jak możemy sobie sami najlepiej pomóc. Rozpocznijmy ustalanie naszych kosztów utrzymania w CAŁKIEM NOWY sposób, np. poprzez wspólne oddolne redukowanie opłat czynszowych, opłat za gaz i prąd. Zdobądźmy się na bojkot opłat czynszowych...

Państwo opiekuje się bankami – my musimy pomóc sobie sami!
Strajk czynszowy to nasza odpowiedź na kryzys oraz na dyktat wlaścicieli kamienic!

Anarchiści w twojej okolicy”


MOJE ESENCJALNE POTRZEBY ZAMIENIANE SĄ W LUKSUSY

Powyżej cytowany plakat, jak również moja indywidualna inicjatywa w postaci tej skromnej publikacji to nic innego jak reakcje na postępującą udrękę, którą mogę obserwować na codzień z mojego okna. To rodziny, które nie będąc już w stanie płacić rosnących czynszów zmuszone są do niechcianej wyprowadzki. To coraz większa liczba sąsiadów wiążących ledwie koniec z końcem, którzy opierają sią „wysiedleniu” poprzez dalsze płacenie czynszu kosztem ciągłego zaciskania pasa na każdym kroku. To nowe osoby z wyższych klas wprowadzające się na miejsce tych „wysiedlonych”, osoby z wyższych warstw społecznych, które w znacznej większości i wbrew temu co sami o sobie twierdzą nie wnoszą do społeczności niczego co by faktycznie służyło ogółowi, a jedynie swoja pychę, arogancje i egoistyczne postawy. To powstające w naszej okolicy luksusowe mieszkania dla nowobogackich, apartamenty naszpikowane kamerami monitorujacymi cały budynek i jego okolice, ze strażnikami pilnującymi aby ktoś z niższej warstwy społecznej nie ważył się przekroczyć tych elitarnych progów. Kto wie czy ta kolejna rozpoczęta budowa na rogu mojej ulicy to już nie car-loft dla bogatych ekscentryków, którzy mają kaprys wjeżdżania do swoich mieszkań samochodem przy pomocy windy...

To wszystko obserwuje na codzień podczas spacerów z psem, robienia zakupów w hurtowniach z preparatami dla ubogich (supermarketach), podczas spotkań w parkach, rozmów i dyskusji na rogu ulicy z mniej lub bardziej znanymi sasiadami, podczas oczekiwania na metro jadąc do pracy... pytając sie jednocześnie dlaczego tyle ze stojących na peronie osób rozgląda się tak nerwowo... i odgadując, że zachowują się tak gdyż po raz kolejny w tym miesiącu podejmują właśnie próbę przemycenia się z punktu A do punktu B bez biletu gdyż nie stać ich już na wszystkie miejskie „luksusy”: na w miare zjadliwą żywność, na opłaty czynszowe, na opłaty za prąd i gaz, opłaty za leki, opłaty za komunikacje, opłaty za minimalną dawke kultury i rozrywki, koszta urlopu i wakacji, itd.

Obserwując to wszystko od lat, zawsze intrygowała mnie myśl o możliwościach odmiany tego stanu rzeczy. Tym bardziej iż wszystkie te problemy dotyczą także mnie samej... Ja także rozglądam się nerwowo na stacjach metra gdyż mnie rownież od dawna nie stać już na wszystkie te „luksusy”. Jednocześnie, od lat nie mam już złudzeń co do sensu oddelegowywania tych problemów w ręce polityków, partii politycznych i administracji państwowej. Dlatego też zaczęłam interesować się historią ruchów społecznych i możliwościami odmiany z perspektywy bezpośredniej inicjatywy i auto-organizacji ze strony samych zainteresowanych... czyli ludzi takich jak ja i moi sąsiedzi na przykład.

W ten sposób dotarłam do różnych interesujących doświadczeń i koncepcji oddolnej i bezpośredniej transformacji stosunków czynszowych. Wśród tych doświadczeń najbardziej zainteresowały mnie dwie ich formy: bezpośrednia autoredukcja kosztów utrzymania oraz koncepcja strajków czynszowych. Informacjom i refleksjom na ten temat poświęcam więc ten tekst żywiąc zarazem nadzieję, iż refleksje te znajdą jakiś oddźwięk pośród lokatorów... czy to na mojej ulicy czy gdziekolwiek indziej.

PORADNICTWO JEST POTRZEBNE, BEZPOŚREDNIA INTERWENCJA KONIECZNA!

Tradycja oporu i organizowania się lokatorów objawiła się w miare jej studiowania być długą, bogatą i różnorodną. Niemal zawsze pierwszymi aktami takiej samopomocy stawały się punkty poradnicze dla lokatorów wspierające ich poradą w kwestiach administracyjnych i prawnych. Także formy legalnego publicznego protestu mają na tym terenie długą i barwną tradycję: pikiety pod gmachami rad dzielnicy i miasta, manifestacje lokatorskie, obwieszczenia, plakaty i spotkania informacyjne.

Co charakteryzuje sferę poradniczą, poza dzieleniem się pożyteczną wiedzą w tej materii, to niestety indywidualistyczny i konsumpcyjny charakter relacji jakie ona powiela. Każdy lokator idzie do ekspertów po porade, robi to przeważnie we własnym interesie i interesie własnej rodziny, konsumuje na swój osobisty pożytek dane mu porady i po ich uzyskaniu dalej zmaga się z problemem sam. I nawet jeżeli uda mu się postawić na swoim to niewiele to zmienia z perspektywy problemu jako takiego. Moje krytyczne postrzeganie poradnictwa sprowadza się więc do refleksji iż ograniczaniu się wyłącznie do organozowania punktów poradniczych towarzyszy moim zdaniem brak budowania pokładów solidalności i kolektywności pomiędzy lokatorami.

Wystąpienia publiczne mają natomiast silny charakter informacyjny i mobilizujący. Jednak i tę formę działania należy poddać krytycznemu oszacowaniu. Mimo iż wysąpienia publiczne są dużym krokiem do przodu w porównaniu z poziomem poradniczym i niesą ze sobą obiecujący potencjał kolektywnego działania, to warto zauważyć iż akty te mają najczęściej charakter rozczeniowy. Odnoszą się niemal zawsze do świata polityki z prośbami lub żądaniami o interweniowanie w interesie poszkodowanych. Nie podejmowane są w związku z tym działania zmieniające bezpośrednio sytuację poszkodowanych, nie dotykana sama logika ustalania wysokości czynszów, pomijana kwestia samej istoty stosunków czynszowych. Kwestie te nie są konfrontowane z żadną konkretną oddolną społeczną interwencją (czy alternatywą).

Właśnie z powodu tych słabości działalności poradniczej i roszczeniowych wystąpień publicznych, koncepcje autoredukcji kosztów utrzymania i strajku czynszowego zainteresowaly mnie o wiele bardziej: ich bezpośredni, kolektywny, solidarnościowy charakter, a zarazem ich sprawdzona wielokrotnie w przeszłości skuteczność. Dlatego w tych właśnie formach działania pokładam największe nadzieje na konkretne zmiany na tym odcinku nierówności społecznych. I oto jest ostateczny powód dla którego zdecydowałam się opublikować swoje refleksje na ten temat.

***

„Zamiast płacić więcej, gnieść się coraz bardziej w coraz mniejszych pomieszczeniach, wyprowadzać się czy oszczędzać do granicy obłędu... zredukujmy opłaty czynszowe!”


2. STRAJK CZYNSZOWY – WSTĘPNE ROZWAŻANIA

W podniższym tekście kluczowymi terminami będzie szereg zbliżonych do siebie pojęć: strajk czynszowy (centralne pojęcie dla tego tekstu), bojkot opłat czynszowych, oddolna dystrybucja dóbr wytworzonych przez społeczeństwo, bezpośrednia autoredukcja kosztów utrzymania, akty kolektywnego zaspokajania potrzeb życiowych w sposób inny niż oferowany przez państwo, itp. Aby nie komplikować sprawy nie będe skrupulatnie definiowała różnic pomiędzy wszystkimi tymi pojęciami. Podczas gdy jedne z nich są bardziej precyzyjne albo radykalne od drugich, wyrażają one ten sam kąt podejścia do kwestii czynszowych. Zasadniczo opisują one różne warianty procesów kolektywnego obniżania opłat czynszowych przez lokatorów w celu podniesienia swojej stopy życiowej. Jak nie trudno jest się domyślić są to akty wyzwalajace się z ram demokratycznego prawa będącego gwarantem niesprawiedliwych stosunków własnościowych i czynszowych. Stosunków, jak uważam, błędnie zaakceptowanych przez społeczeństwo, konsekwencją czego jest błędne podtrzymywanie autorytetu państwa i jego prawa stojących na straży tych stosunków... To klasyczne błędne koło, z którego musimy się wydostać podejmując wspólnie działania poza tymi schematami jeżeli chcemy poprawić swój los.

Jedyną istotną różnicą, której warto się bliżej przyjżeć jest wynikająca z porównania idei strajku czynszowego i autoredukcji kosztow utrzymania.

STRAJK CZYNSZOWY
A BEZPOŚREDNIA AUTOREDUKCJA KOSZTÓW UTRZYMANIA


Strajk czynszowy, choć w pewnej formie może być również prowadzony w sposób nie podlegający kontroli instytucji państwa, koncentruje się, i to leży w samej w naturze idei strajku, na formułowaniu, a następnie forsowaniu konkretnych żądań dotyczących odniżki czynszów. W związku z tym, że opiera się na żądaniach, charakteryzuje go procedura negocjowania i związanego z tym końcowego kompromisu pomiędzy negocjującymi stronami (strajkującymi lokatorami i właścicielem nieruchomości/władzami). Strajk czynszowy jest więc środkiem pośrednim: pomiędzy samym działaniem (podjęciem strajku), a celem do którego ono zmierza (obniżka czynszów) znajduje się akceptowana przez podejmujących się tej formy konfrontacji mozolna do przebycia droga: żądania... negocjacje... kompromisy... . Na przebyciu tej drogi koncentruje się cała energia, determinacja i inwencja prowadzącej strajk społeczności.

Autoredukcja kosztów utrzymania, czyli kolektywne podjęcie się ich obniżenia, jest formą działania bezpośredniego. Społeczność lokatorska ustala iż od danego momentu poprostu redukuje wysokość opłat o konkretną sumę i wprowadza te decyzje bezpośrednio w życie czyniąc z tej idei fakt dokonany. Tak więc pomiędzy działaniem (obniżeniem opłat), a celem (... obniżeniem opłat) ... nie leży nic. Cała energia organizacyjna, determinacja i inwencja społeczności koncentruje wówczas na odpowiedzi na reakcję ze strony „rządzących i posiadających”, a nie na dyskutowaniu żądań, prowadzeniu negocjacji i sporach wokół ceny kompromisu.

Jak łatwo się domyślić zachodzi też możliwość, że strajk czynszowy przekształci się w bezpośrednią autoredukcie w wypadku gdy negocjacje skończą się fiaskiem, a lokatorzy okażą się wystarczająco zdeterminowani i konsekwentni aby ustalić w odpowiednim momencie iż pomimo braku kompromisu obstają przy swoim i wprowadzają swoje postanowienia w sposób bezpośredni (samoredukując).

Logiczne pytanie, które nasuwa się w tym miejscu jest następujące: Jaki jest w takim razie sens podejmowania się strajku czynszowego? Czy o wiele sensowniejsze nie jest pominięcie tego żmudnego i często prowadzącego do wewnętrznych konfliktów procesu, ogłaszając od razu bezpośrednią autoredukcje kosztów (rzecz jasna uzasadniając przyczyny tej decyzji). Intuicyjnie odpowiadam: tak, jeżeli jesteśmy przekonani, że nam się ta redukcja należy, oszczędźmy sobie tej żmudnej drogi!

A jednak, na dzień dzisiejszy biorąc pod uwage poważny zanik jakichkolwiek form oddolnego kolektywnego działania, forma strajku wydaje się również warta propagowania, czy też po prostu realniejsza do upowszechnienia. Dlatego tekst ten poświęce głównie tej formie działania. Mimo to, śledząc moje dalsze rozważania dotyczące właśnie strajku czynszowego, proponuje pamiętać o formie autoredukcji jako bezpośredniejszej do strajku alternatywie. Dylemat „strajkować czy bezpośrednio autoredukować” powróci w tym tekście przynajmniej raz jeszcze we fragmencie dotyczącym ustalania przez strajkujących żądań.

KOMPLEKSOWOŚĆ MOTYWACJI LEŻĄCYCH U PODSTAW DECYZJI O PODJĘCIU STRAJKU

Strajki czynszowe są elementarną częścią historii stosunków czynszowych. Przyjżyjmy się zatem jakie procesy były tradycyjnyjnie impulsami leżącymi u podstaw decyzji o zorganizowaniu strajku. Były nimi z pewnością wzrosty opłat czynszowych przy jednoczesnej stagnacji płac czyli dokładnie to z czym mamy do czynienia dziś od Moskwy po Edynburg. Ale także niepokojący stan mieszkań będący nieadekwatnym do czynszów jakie płacono, czy tez wygórowane i bezpodstawne wymagania właścicieli i wynajemców lokali czy budynków odnośnie lokatorów. W specyficznych momentach dochodziło również do bojkotu czynszów jako reakcji na szersze wydarzenia społeczne czy polityczne.

Opisywany na wstępie plakat grupy anarchistycznej okazuje się ponownie pomocny. Odwołuje się do paru motywów naraz. Z jednej strony strajk czynszowy proponowany jest jako reakcja na umotywowane wyłącznie chęciami zysku i stosowane bezrefleksyjnie podnoszenie wysokości opłat czynszowych i na wynikające z tego problemy obniżenia standartu życia wielu rodzin, a także wymuszonych przeprowadzek. Jednocześnie, „anarchiści z twojej okolicy” deklarują tę formę kolektywnego działania jako właściwą reakcje na zrzucanie na nasze barki rezultatów kryzysu „finansowego”, wyrażając się bardzo jasno: „Państwo opiekuje się bankami, my musimy pomóc sobie sami”. To o wiele szerzej rozumiany i wymagający od adresata głębszej refleksji motyw działania. To motywacja wypływająca z poczucia konieczności podjęcia konfrontacji z klasą rządzących i posiadających, forma oddolnej odpowiedzi na atak z góry. Mamy więc do czynienia z kumulacją obu motywów, która czyni moment i kontekst wezwania do strajku czynszowego bardzo adekwatnymi i mającymi szanse znaleźć oddźwięk i poparcie wśród dużej liczby mieszkańców naszej dzielnicy. Ma w każdym bądź razie moje poparcie, a także niektórych z sąsiadów z którymi miałam już okazje na ten temat rozmawiać.

Analizując pobódki prowadzenia strajków czynszowych odkrywamy więc iż ta forma oddolnej interwencji daje nam nie tylko możliwość punktualnego regowania na naszą osobistą sytuacje i niesprawiedliwość stosunków czynszowych, ale także na agresywne odgórne procesy ekonomiczno-polityczne (choć tak na prawde to właśnie one leżą u podłoża naszej sytuacji). Strajk czynszowy jest więc bardzo silną i dalekosiężną bronią w naszych rękach, w rękach lokatorów.

KOLEKTYWNY I INDYWIDUALNY CHARAKTER STRAJKU

W zależności od motywacji wariować może też skala wielkości strajku czynszowego. Strajk może przybrać formę indywidualego bojkotu czynszu przez zdesperowanych pojedyńczych lokatorów gdy stają oni w konflikcie z kamienicznikiem (aczkolwiek warto pamiętać, że relacja czynszowa jeżeli się jej dokładniej przyjżeć jest konfliktowa sama w sobie!). Może być również działaniem prowadzonym kolektywnie, gdy w strajku bierze udział cała kamienica lub jej część, będąc jednak działaniem wciąż rozumianym w partykularnym interesie zamkniętej grupy lokatorów. Wreszcie, mamy do czynienia z masowymi strajkami czynszowymi, podczas których lokatorzy różnych domow, ulic, a czasem nawet różnych części miasta, wspólnie i solidarnie przystepują do akcji występując w kolektywnym interesie czynszowników, budując tym samym swoistą tożsamość społeczności znajdującej się po konkretnej stronie relacji czynszowej. W największych strajkach czynszowych brało udział powyżej 100 000 osób! Tu odsyłam wszystkich zainteresowanych do innego tekstu, w którym to przytaczam konkretne przykłady i efekty masowych strajków czynszowych – tekst nosi tytuł „Okradani trzy razy dziennie. Anarchiści, a ruch lokatorski”.

Nie trzeba chyba specjalnie wyjaśniać ani udowadniać, iż nim większa partycypacja tym większa siła tkwiąca w strajku. A jednak, większość masowych strajków czynszowych w przeszłości inicjowana była przez male grupy i stowarzyszenia lokatorskie. Dzięki konsekwentnej postawie, nieuległości i wzajemnej solidarności tych małych inicjatyw, z biegiem czasu przyłączały się do nich kolejne grupy lokatorów, czy też całe społeczności, aż liczba strajkujących osób sięgała kilkadziesięciu tysięcy. Władze państwowe i kamienicznicy byli wielokrotnie zmuszani do uległości pod ciężarem kolektywnych wystąpień na taką skalę i rezygnowały tak z forsowania swoich rabunkowych planów wobec lokatorów, jak i z represji wobec uczestników i inicjatorów strajków. To ważna informacja dla aktualnie działających inicjatyw lokatorskich, które odrzucają dyskusję o podjęciu strajku z obawy przed represjami i odwetem ze strony państwa i kapitalistów.

Aczkolwiek również bojkoty prowadzone od początku do końca z udziałem „jedynie” kilkudziesięciu osób, gdy dobrze zorganizowane, także przynosiły daleko idące zmiany w ogólnych kwestiach mieszkaniowych i przedewszystkim w losie samych zainteresowanych. W efekcie także pojedyńczy akt bojkotu czynszu ze strony zdesperowanego lokatora jest w stanie doprowadzić do oczekiwanych rezultatów. Aczkolwiek słabym punktem tego typu indywidualnych konfrontacji z całą maszyną administracyjną i kapitalistycznym walcem jest jednak towarzysząca mu najczęściej anonimowość.

Taka indywidualna interwencja pozostaje daleka od esencjalnej, z mojego punktu widzenia, potrzeby radykalnej transformacji stosunków mieszkaniowych jako takich. Do jej przeprowadzenia indywidualny akt bojkotu jest niestety daleki od skutecznego...

OCZEKIWANE KOŻYŚCI ZE STRAJKU CZYNSZOWEGO

Wbrew pozorom, paleta celów uzyskaniu których służyć mają akty bojkotu czynszów objawia się bardziej szeroka niż mogłaby się wydawać. W najbardziej banalnych przypadkach może chodzić o wymuszenie na wynajemcach/zarządcach kamienic zdeklarowanych przez nich napraw czy remontów, o egzekwowanie konkretnych kwestii umożliwiających bezpieczne i zdrowe mieszkanie. W kontekście bardziej ogólnym, i przeze mnie tu przedewszystkim omawianym, chodzi o aktywne i oddolne regulowanie kosztów mieszkaniowych m.in. poprzez używanie metody faktów dokonanych. Warto w tym miejscu podkreślić, że sama metoda regulowania wysokości czyszów metodą faktów dokonanych stosowana jest przez drugą strone (kamieniczników i struktury państwowe) na każdym kroku.

Pojmując kwestie jeszcze bardziej społecznie, praktykowanie strajków czynszowych ma na celu uczynić oddolne redukowanie wysokości kosztów utrzymania (a więc nie tylko czynszu, ale także koszta energii, koszta transportu komunalnego, żywności, produktów pierwszej potrzeby...) powszechnie akceptowaną formą działania w jak najbliższej przyszłości i na tak długo dopóki musimy funkcjonować w ramach tego niesprawiedliwego systemu społecznego. Forma ta zarazem wzmacnia poczucie więzów społecznych, solidarności oraz konieczności przejmowania spraw w nasze ręce we wszelkich obszarach społecznych.

Ważnym podkreślenia w tym miejscu jest fakt, iż problem mieszkaniowy jako taki nigdy nie będzie mógł zostać rozwiązany sam w sobie. Wynika to z faktu, iż tak centralne dla niego kwestie jak czynsz, własność prywatna, zarobki, dostęp do mieszkań, stan i liczba lokali mieszkaniowych w danym regionie... zazębiają się z całą gamą innych trybów, które są kontrolowane i opierają się na logikach państwowej i kapitalistycznej. Dlatego doświadczenia wynikające ze strajku czynszowego, tak samo jak doświadczenia wynikające ze strajku w miejscu pracy, mają dodatkową wartość. Polega ona na inicjowaniu oddolnych procesów dystrybucji dóbr wytworzonych przez społeczeństwo w dalszych obszarach społecznych czyli generownia całkiem nowego procesu rozbijającego dominującą logikę dystrybucji.

Koniec końcem chiałabym podkreślić iż strajk czynszowy w przeciwieństwie do wielu innych form reakcji na niesprawiedliwość społeczną nie pozostaje jedynie symbolicznym aktem protestu tak jak większość manifestacji, pikiet czy nawet śmiałych akcji sabotażowych. Strajk czynszowy to kolektywne wprowadzanie zmiany tu i teraz. To wygenerowanie z wielu odizolowanych ludzkich trosk, problemow i dramatow kolektywnego aktu polepszenia jakości swojego życia i życia innych potrzebujących tej zmiany. To koncepcja pokonywania problemu niesprawiedliwości, którą można przenieść na inne obszary społeczne.

RÓŻNORODNE FORMY UCZESTNICZENIA

Centralną i zarazem najprostrzą formą uczestniczenia w strajku czynszowym jest po prostu ustalone wspólnie z innymi lokatorami nie wpłacanie czynszu na konto wynajemcy (bądź też nie płacenie go w narzucanej formie). I do tego aktu niejako sprowadza się cała siła tej formy konfrontacji. Jednak przygotowując strajk czynszowy musimy zdać sobie sprawę iż tak naprawde jest o wiele więcej form w nim uczestniczenia. Ten fakt otwiera możliwość aktywnego w nim udziału również tych osób czy społeczności, które z różnych powodów nie należą bezpośrednio do grona bojkotujących opłaty.

Do takich form uczestniczenia należy na przykład rozpowszechnianie samego strajku na różne sposoby, np. przygotowywanie i rozwieszanie obwieszczeń i plakatów informujących jak największą ilość ludzi o motywach, zamiarach, ideach i celach związanych ze strajkiem. Także pisanie tekstów wspierających merytorycznie pozycje strajkujących oraz rozpowszechnianie takich materiałów. To istotny element zasilający siłę strajku, tymbardziej w obliczu oczekiwanego ataku za strony mediów i lokalnych polityków stojących niemal zawsze po stronie posiadających (kamieniczników). Do dalszych form solidarnego współudziału w konfrontacji należy umieszczanie wszelkiego rodzaju transparentów w miejscach publicznych, a także branie udziału w otwartych zgromadzeniach towarzyszących strajkowi...

Każda forma działania, która trwa dłużej niż parenaście minut i w której biorą udział więcej niż 2 osoby potrzebuje spotkań aby móc w ramach wspólnych dyskusji podejmować decyzje i korygować przebieg akcji. Organizowanie takich regularnych zgromadzeń (w trakcie trwania strajku) w taki sposób aby jak największa ilość osób mogła brać w nich udział to także ważne zadanie do przejęcia przez strajkujących lokatorów i społeczność ich wspierającą.

Reakcje na lokatorski bojkot opłat czynszowych ze strony rządzących i posiadających charakteryzuje zazwyczaj agresywność. Groźby wypowiedzenia lokalu, próby eksmisji czy terror psychiczny przy użyciu przychylnych im ustaleń prawnych to tylko część z możliwych reakcji. Tak więc przeciwdziałanie i reagowanie na wszelkiego rodzaju ataki to kolejny obszar uczestniczenia czy też aktywnego opowiedzenia się po stronie strajku. Pozyskanie wsparcia rozumiejących naszą walkę prawników to tylko jedna możliwość. Zbiorowe blokowanie prób eksmisji strajkujących lokatorów to forma wymagająca zaangażowania większej ilości osób. Poszukiwanie zrozumienia i wsparcia dla strajku wśród załóg lokalnych zakładów pracy i innych inicjatyw społecznych to kolejne istotne zadanie.

Jak widzimy strajk czynszowy wymaga o wiele więcej zaangażowania niż jedynie wstrzymanie płatności.

Gdy dochodzi do strajku czynszowego wszyscy mogą mieć ręce pełne solidarnego działania jeżeli tylko uznają słuszność tej drogi. Jak ktoś już kiedyś napisał: “Autoredukcja oznacza jednostronną redukcję czynszów przeprowadzoną przez lokatorów w formie strajku czynszowego. Polecam, pod warunkiem jednak, że jesteście w miare dobrze zorganizowani!”

***

„Strajki są zorganizowane kamienica po kamienicy, klatka schodowa po klatce schodowej, z regularnymi spotkaniami, info-biuletynami, gazetami ściennymi, obwieszczeniami, publikacjami i demonstracjami. W podczas trwania strajku coraz więcej ludzi zaczyna kontrolować kamienice w których mieszkają pytając się siebie samych ile powinni właściwie płacić za czynsz, ile są w stanie i ile chcą płacić, dlaczego wogóle płacą czynsze i na co innego mogły by te pieniądze iść. W tym samym czasie kolektywnie pilnują aby zarówno komornik jak i policja nie były w stanie egzekwować swoich wrogich działań wobec społeczności”

3. ORGANIZUJEMY STRAJK CZYNSZOWY

POTRZEBA ZMIANY WŁASNEGO PODEJŚCIA I PODEJŚCIA NASZYCH SĄSIADÓW


Jak już wcześniej zaznaczyłam, nim większa partycypacja tym większa siła strajku. Niby prosty wniosek, ale jak się to ma do realnych uwarunkowań? Jak się to ma do zatomizowanego przez kapitalizm społeczeństwa, odizolowanych od siebie społeczności, do nas, którzy zatraciliśmy zdolność samoorganizowania się gdyż przyzwyczailiśmy się do tego, że to państwo (jego struktury i instytucje) nas organizuje, do wszędzie wyczuwalnego indywidualizmu, egoizmu, współzawodnictwa i postaw konsumpcyjnych... jak to się ma do tego realnego rozkładu solidarnej tkanki społecznej?
Właśnie przełamanie tych systemowo narzuconych, sztucznie podsycanych i dzielących nas postaw wydaje się być fundamentem dla organizowania akcji kolektywnej autoredukcji kosztów utrzymania. Przygotowaniom do strajku czynszowego muszą towarzyszyć więc różnorodne działania pobudzające wzajemne relacje i między-lokatorską, miedzyludzką, solidarność. Działania pobudzające świadomość siły leżącej w naszych rękach. Siły, dzięki której, jeżeli zaczniemy reagować kolektywnie i konsekwentnie, możemy przejść do ofensywy w walce o godne życie,.
Obudzić musi się pośród nas także nowa perspektywa, nowe podejście, nowy kąt pojmowania i spojrzenia na takie kwestie nak „własność” czy „prawo/legalność”. Zasadniczo, niepodważalny kult „prawa własności” musi zostać odczarowany, zdemaskowany, przedefiniowany i uznany jako elementarna przyczyna niesprawiedliwości społecznej, podczas gdy pojęcie „prawa” („legalności”) musi transformować od rozumianego przez pryzmat doktryny demokracji państwowej czyli gwaranta ładu i porządku na użytek podtrzymania relacji kapitalistycznych, do prawa rozumianego jako uniwersalnej i niepodważalnej możliwości samostanowienia i życia w godności.
Jak może taka transformacja jednak następować realnie? Przyglądając się doświadczeniom z przeszłości, zauważam iż kluczowym dla takiego procesu jest tworzenie sposobności i pobudzania społecznej kultury spotykania się i rozmawiania w wiekszym gronie o naszych problemach i potrzebach. Mam na myśli przedewszystkim publiczne spotkania, w miejscach pracy, zamieszkania, w parkach i skwerach miejskich. W ramach takich publicznych spotkań, czy to osiedlowych czy w zakresie domu/kamienicy powinna rozwijać się kolektywna odwaga wyrażania swoich prawdziwych potrzeb i pragnień - często głęboko skrytych pod warstwą poczucia niemocy i zastąpionych przyzwyczajeniem do panujących stosunków. Powinno rozwijać się poczucie wiary w to, że wszystko jesteśmy w stanie zmienić i pobudzając kolektywną odwagę nieodzowną aby przystąpić do realizowania naszych pragnień, egzekwowania naszych potrzeb.

Takie ożywienie kultury spotkań i zgromadzeń wydaje się mieć większe szanse realizacji na bazie istniejących już teraz sieci społecznych, grup sąsiedzkich, klubów osiedlowych... Abyśmy mogli zacząć myśleć o strajku czynszowym, wszędzie tam gdzie żyją bezpośrednio dotknięci problemem niedostatku, dojść musi do wzrostu poziomu wzajemnej komunikacji, do zintensyfikowania ogólnej kolektywnej aktywności. Co ciekawe, samo dyskutowanie i przygotowywanie strajku czynszowego jest procesem wspierającym te tendencje.

A więc ... nie warto czekać. Jeśli jest nas już garść osób, ktore chcą coś zmienić, zacznijmy od siebie samych i motywujmy innych... najlepiej własnym przykładem. Weźmy idee strajku czynszowego na usta. Rozmawiajmy, dyskutujmy o nim jak o realnym akcie. Weźmy się za konkretne przygotowania. Inni dotknięci problemem z pewnością wyrażą zainteresowanie. Niektórzy się do nas przylączą, a wielu zapewne nas wesprze!

KONKRETNE PRZYGOTOWANIA

Załóżmy więc, że jest nas grono osób... rodzin... sąsiadów... które gotowe jest podjąć decyzje o rozpoczęciu kolektywnej autoredukcji kosztów utrzymania... Załóżmy, że mamy już za sobą kilka luźnych spotkań, na których wymieniliśmy się naszymi wyobrażeniami i oczekiwaniami dotyczącymi tego wyzwania. Wyłonioną z tych dyskusji ogólną koncepcją strajku powinniśmy podzielić się następnie z dużą ilością osób, których ten problem też dotyczy. W pierwszej linii z naszymi sąsiadami, ale także ze zorganizowanymi inicjatywami społecznymi działającymi w naszej okolicy, które mogłyby nas wesprzeć. Nie mam tu na myśli w żadnym wypadku kontaktowania się z partiami politycznymi czy innymi lokalnymi strukturami administracji państwowej takimi jak na przykład „zarządy osiedlowe” (tzw. „zarządy osiedlowe” to coraz bardziej promowane przez państwo struktury kontroli społecznej; do tego dlaczego ufanie tym strukturom uważam za błąd powróce we fragmencie „Odrzucając leżące po drodze kłody”)

Jeżeli z ideą strajku skonfrontowana została wystarczająca ilość osób to następnym krokiem wydaje się zebranie wszystkich zainteresowanych do kupy i wspólne oszacowanie własnego potencjału, przydyskutowanie celów strajku, przyjęcia strategii dalszej mobilizacji, i przedewszystkim... wprowadzanie strajku w życie!
Z całą pewnością nie będzie nas opuszczało wrażenie, że jest nas wciąż za mało na tak daleko idącą konfrontację z „posiadającymi”. Dlatego warto zorganizować w międzyczasie serię spotkań informacyjnych w dzielnicy (w mieście), aby uczynić naszą interwencję, nasz plan, „publiczną tajemnicą”. Równocześnie warto propagować przyczyny strajku i samo zbliżające się jego nadejście innymi sposobami i kanałami (tymi, do których mamy zaufanie). To mogą być zarówno ulotki, plakaty czy napisy na murach kamienic jak i oświadczenia wysłane do oficjalnych mediów.

Kolejny krok to zwołanie publicznych zgromadzeń przygotowujących strajk. Z doświadczeń z przeszłości wynika, że zgromadzenia te powinny odbywać się regularnie, tendencyjnie coraz częsciej z czasem zbliżania się strajku, jak również rozprzestrzeniać się na dalsze okolice i dzielnice miasta. To nie tylko kwestia samego popularyzowania idei, ale również strategicznego utrudniania „posiadającym” uderzenia w konkretne ogniwo zapalne strajku w celu stłumienia konfrontacji w zarodku. Jeśli powiodło by się przyłączenie do strajku kolejnych społeczności to nie istnieje już coś takiego jak centrum czy zarodek akcji. Takich centrów jest wówczas wiele. Nie jest ważne, które ze zgromadzeń lokatorskich, która kamienica czy okolica jako pierwsza ogłosi strajk czynszowy... zanim społeczność inicjatorska będzie mogła zostać usankcjonowana przez „posiadających” wiele innych zdąrzy się przyłączyć! Istotnym wydaje się aby zanim wybuchnie strajk, poszczególne zgromadzenia lokatorskie miały możliwość przedyskutowania we własnych ramach kwestie oczekiwań i sposobów prowadzania strajku.

To chyba tyle z grubsza o procesie przygotowań. Moment zamykający naszą akceptację pasma wyrzeczeń to moment rozpoczęcia strajku...

CZEGO ŻĄDAĆ?

Najlepiej niczego.

Ze stawianiem żądań łączy się zawsze jeden zasadniczy problem. Każde żądanie jest zarazem samo-narzuceniem sobie ograniczenia w związku z tym, że jest odwoływaniem się do dobrej woli tych którzy siedzą przy sterze. Jest w związku z tym samo-ograniczeniem chociażby własnych pragnień i potrzeb. Przy dyskutowaniu żądań silimy się przeważnie na to aby były one „realne”, aby niosły ze sobą wysokie szanse realizacji, mając na myśli ni mniej ni więcej jak to na ile strona przeciwna przychyli się do naszych roszczeń. Oszacowując realność żądań odnosimy się zarazem do własnej niemocy, do wiążącego nas strachu przed sankcjami, przewidywanym oporem i stanowczością ze strony „posiadających”. Ustalamy więc ostatecznie tyw. żądania realne, żądamy minimalnie, aby tylko cokolwiek osiągnać.

Do czego prowadzi więc formulowanie żądań w perspektywie przygotowań do strajku czynszowego? W wypadku gdy strajk okazuje się efektywnym aktem, daje on nam minimalną poprawę naszego losu podczas gdy ilość energii włożonej w jego przeprowadzenie jest stosunkowo duża. Prawda jest więc taka, że to my sami stajemy sobie dodatkowo na drodze w walce o wymierną poprawe naszej sytuacji.

Tak więc wartym rozpatrzenia na samym wstępie jest opcja prowadzenia akcji anty-czynszowej bez wikłania się i ograniczania żądaniami; zastanowienia się czy sprawniejszym rozwiązaniem od frustrującego procesu ustalania i negocjowania żądań, nie jest po prostu ogłoszenie i wprowadzenie w życie bezdyskusyjnej i bezroszczeniowej autoredukcji opłat czynszowych i tym samym skoncentrowanie się od razu na obronie sprowokowanej tym posunięciem reakcji ze strony „posiadających”.
W wypadku jednak gdybyśmy mieli zdecydować się na wypracowywanie żądań, warto czynić to tak aby nie stały się one dla nas kulą u nogi...

Rzecz jasna najistotniejszym aspektem wydaje się dopasowanie żądań do specyficznej sytuacji naszej społeczności – społeczności zamierzającej podjąć walkę: jak definiujemy nasze potrzeby i pragnienia?... jak odnosimy się do faktu znajdowania sie na łaskach „posiadających”? ... jak oceniamy na konkretną chwilę siłę naszej społeczności? ... ile samozaparcia i solidarności jest ona w stanie wygenerować dodatkowo w trakcie wejścia w otwarty konflikt z „posiadającymi”? Odpowiedzi na te pytania powinny być przedmiotami kolektywnej dyskusji.

Kolejną rzeczą jest przyjrzenie się temu jakie żądania stawiały inne strajkujące w przeszłości społeczności i ich krytyczna ocena z perspektywy tego jak pomogły lub przeszkodziły one efektywnej autoredukcji czynszów. W efekcie, wybranie z owych doświadczeń żądań najodważniejszych, czyli takich przy stawianiu których nie stajemy sobie samych na drodze do zmian.

Przyjrzyjmy się więc palecie żądań stawianych podczas strajków czynszowych i za jednym zamachem także różnicą w ich radykalności. Dla ułatwienia sprawy zostawmy z boku żądania związane ze stanem budynków, zaległymi naprawami i dopełnieniem deklarowanych przez wynajemców świadczeń. Zasadniczo, najczęściej stawianymi żądaniami są żądania dotyczące zaniechania podwyżek czynszów. Takie żądanie dobrze jest poprzeć dokumentacją. Takową może być z jednej strony przedstawienie przerośniętych relacji pomiędzy naszymi dochodami a wydatkami na czynsz, i dla kontrastu, udokumentowany i ciężki do uzasadnienia wzrost dochodów właścicieli i zarządców kamienic.


Innym popularnym, a zarazem znacznie radykalniejszym żądaniem jest obniżenie aktualnej wysokości czynszów. W wypadku tego typu żądań proponowane od dołu wysokości mogą być różnie ustalane. Inspirującym źródłem doświadczeń w kwestiach autoredukcji kosztów utrzymania są konfrontacje, które miały miejsce we Włoszech w latach 70-ych. Podczas strajków czynszowych w Mediolanie wysunięto żądanie obniżenia czynszów nie przekraczających 10% dochodu czynszownika. To mocno solidarne podejście i radykalne postawienie sprawy wymaga jednak bliższego przyjrzenia się pewnemu aspektowi, a mianowicie temu w jaki sposób i z jakim nakładem energii osiągany jest miesięczny dochód przez różne osoby oraz jakie standarty/potrzeby zgłaszają poszczególne osoby. Wprawdzie rzadko zdarza się aby ludzie bogaci płacili wogóle czynsze, ale już ich dorośli potomkowie, żyjący z odstetek i nie muszący parać sie pracą zarobkową, czasami należą do grupy czynszowników, a nie są przecież koniecznie grupą lokatorów, na której „obdarowywaniu” efektami strajku zależałoby nam w pierwszej kolejności...

Prowadzi to do refleksji, iż niezależnie od żądań ważne jest aby społeczność wchodząca w strajk czynszowy była świadoma w czyim interesie wywołuje konflikt i stawia żądania - czy w interesie ludzi pracujących czyli w interesie wszystkich pokrzywdzonych przez sfery posiadających, czy też w interesie wszystkich płacących czynsz?

Ten dylemat rozwiązuje się dosyć szybko sam w momencie gdy żądania stajku czynszowego idą ramie w ramie z innymi żądaniami ludzi wyzyskiwanych w systemie kapitalistycznym. Tak zwani yuppies będą stronić od tego typu kampanii i akcji dążących do szerszych przemian społecznych ze względu na obawe przed utratą własnych przywilejów i wpływów.

Z drugiej strony, jak juz jesteśmy przy „obdarowywaniu” efektami strajku, istotną kwestią jest formułowanie żądań (i prowadzenie konfrontacji) nie tylko w interesie lokatorów bezpośrednio biorących udział w strajku, ale rownież w interesie wszystkich tych których dotyczą problemy leżące u przyczyn strajku. To nie tylko kwestia wynikająca z zawsze wartej pobudzania oddolnej solidarności, ale też strategiczna siła takiego formułowania żądan (i prowadzenia walki) otwierająca możliwość przyłączenia się do strajku w dowolnym momencie dalszym kręgom dotniętych problemem osób.

Stawiając żądania wobec „posiadających” musimy zacząć, bądź przed samym przystąpieniem do strajku bądź też w jego trakcie, od żądania udostępnienia szczegółowego budżetu dotyczącego administrowania lokalami przez konkretnego zarządcę. W wypadku większego koncernu lub społdzielni należy przyjżeć się przedewszystkim kosztom chłoniętym przez sztab menadżerów, konsultantów i administracji i żądać redukcji tej sfery zażądzania co prowadziłoby do obniżenia całościowych kosztów związanych z administracją kamienic, a więc automatycznie z obniżeniem płatności za użytkowanie lokali. Najczęściej jest tak iż lokatorzy nie mają żadnej kontroli nad kosztami administracji i wydatkami zarządców, opłacając w ten sposób nieświadomie grupę darmozjadów.

Żądania strajku czynszowego powinny poruszać także kwestie mieszkaniowe osób bezrobotnych i korzystających z łaskawego państwowego wsparcia. W związku z tym żądania dotyczyć mogą przykładowo udostępnienia wolno stojących mieszkań osobom o najniższych dochodach po bardzo kożystnej opłacie lub wręcz udostępnienia ich tym osobom bezpłatnie.

W związku ze świadomością iż czynsz jest systemowo podyktowanym oddawaniem naszych ciężko zapracowanych dochodów na konta darmozjadów, żądanie większej kontroli i przejrzystości sfery administracyjno-zarządzeniowej, powinniśmy konsekwentnie rozszerzyć radykalniejszym żądaniem całkowitej zmiany kontroli nad procesami administrowania kamienicami, w sensie oddania tych kompetencji w ręce samych lokatorów. To wymagałoby stworzenia odpowiedniej oddolnej lokatorkiej struktury. Taka zmiana zredukowałaby koszta administacyjne do minimum. Tym samym, im więcej lokatorów byłoby zaangażowanych w zadania administracyjne tym mniej obciążały by one poszczególne osoby i zadanie to stawałoby się mniej czasochłonne.
Warto zauważyć, że tego typu żądanie, czy też praktyczne przejęcie administracyjnej kontroli przez samych mieszkanców, jest głęboko sięgającą pozytywną zmianą relacji społecznych wybiegającą daleko poza samą problematykę czynszowo-mieszkaniową. To przykład na to jak istotne społecznie mogą być konfrontacje na tej płaszczyźnie.

MOMENT, MIEJSCE I OKOLICZNOŚCI OGŁOSZENIA STRAJKU


Nie bez znaczenia dla konfrontacji czynszowej wydaje się być moment, miejsce i sposób ogłoszenia strajku. Jeżeli uznamy omawianą już wcześniej ilość osób biorących udział w strajku oraz fakt opublicznienia strajku za elementy sprzyjające jego efektywności, to kolejnymi strategicznie ważnymi krokami wydają się odpowiednie dobranie miejsca i momentu jego ogłoszenia.

Ustalając moment wydaje się iż warto odnieść się do lokalnych tradycji. Są miasta w których trudno jest sobie wyobrazić lepszy moment do ogloszenia ostrajkowania (bądź bezpośredniej autoredukcji) opłat czynszowych niż dzień 1 maja. To moment, który tradycyjnie mobilizuje (w różnorodny sposob) wszyskich dotkniętych i wrażliwych na niesprawiedliwość społeczną. To dzień, w którym wszelkie oddolne ruchy społeczne akcentują swoją obecność. To chwila, w której nadzieja na to iż wydaży się coś co da początek zmianą na lepsze, jest przenoszona na ulice. Właśnie w takich okolicznościach, w obecności tysięcy naelektryzowanych pragnieniem radykalnym zmian ludzi, ogłoszenie strajku czynszowego wydaje się strategicznie najodpowiedniejsze; rzecz jasna poprzedzone wcześniejszymi przygotowaniami, kampanią mobilizującą i informacyjną.

Pierwszy maja jest oczywiście tylko przykładem praktycznego i strategicznego rozwiązania tego dylematu. W efekcie chodzi o ogłoszenie strajku w sposób jak najbardziej publiczny aby uniknąć anonimowości w tej konfrontacji z bardzo wpływowymi przeciwnikami/instytucjami. Chodzi więc w efekcie także o specyficzne miejsce ogłoszenia strajku aby uzyskać od początku szeroki rozgłos społeczny i niezależnie od ilości bezpośrednich uczestników strajku stworzyć możliwie szeroką bazę różnorakiego poparcia. Takim odpowiednim miejscem wydaje się być masowy wiec społeczny. Wiecu pierwszo-majowego nie trzeba specjalnie organizować bo odbywają się one siłą własnej dynamiki co roku. W wypadku wątpliwości co do tej idei zostaje albo wybrać inny lokalnie adekwatny moment albo taki wiec sprowokowac (zorganizować).

Oczywiście omawiane tu optymalne okoliczności rozpoczęcia strajku należy potraktować przykładowo, a nie uniwersalnie. Czas, miejsce i okoliczności ogłoszenia strajku zależą od lokalnych i punktualnych uwarunkowań. Potrafię sobie wyobrazić sytuację, w której przystąpienie do strajku może zostać podjęte bez długotrwałych mobilizacji i przygotowań, w sposób spontaniczny, w miejscu i momencie wynikającym z potrzeb chwili, a nie z wypracowanej dokładnie strategii. Szczerze mówiąc, sercem i emocjami jestem wręcz bliższa takiemu własnie dynamicznemu przebiegowi zdarzeń, tym bardziej iż element zaskoczenia drugiej strony też nie jest bez znaczenia w tego typu konfrontacjach. Jednak obserwując faktyczny potencjał jaki drzemie w społecznościach z którymi mam na codzień do czynienia (w moim miejscu zamieszkania; w miejscu pracy; oraz w miejscu zamieszkania mojej rodziny), dochodzę do wniosku, że oczekiwanie na zaskakujący i spontaniczny zwrot prowadzący do wybuchu zbiorowych akcji anty-czynszowych może się okazać wielce frustrujące, podczas gdy każda jedna opłata czynszowa przekłada się na kolejne dni w których zaciskamy pasa. Dodatkowym aspektem jest fakt iż spontaniczne przystąpienie do strajku wydaje się również nieść ze sobą o wiele wiecęj ryzyka.

Na dzień dzisiejszy, poruszone tu strategiczne przygotowywanie i konsekwentne dyskutowanie momentu, miejsca i okoliczności przystapienia do strajku wydaje mi się zatem optymalniejszym rozwiązaniem.

***

„Lokatorzy, którzy przecież w dużej mierze tak czy siak nie ufają władzą i nie są kompletnie uzależnieni od administracyjnej bezczynnosci, są w posiadaniu bezwzględnej broni – w każdej chwili mogą zatrzymać czynsze we własnych rękach!”

4. ODRZUCAJĄC LEŻĄCE PO DRODZE KŁODY

KŁODY KTÓRE SĄ NAM POD NOGI RZUCANE ORAZ TE, KTÓRE RZUCAMY SOBIE SAMI...


Jak nie trudno jest się domyslić lista przeszkód blokujących wprowadzenie strajku, jak również lista przewidywanych niebezpieczeństw mogących wystąpić w trakcie jego trwania, są tak długie jak różnorodne.

Odniosłam się już nieco wcześniej co do największych problemów towarzyszących rozważaniom o podjęciu strajku, problemów poczucia strachu i niemożności: strachu przed srogimi konsekwencjami ze strony kamienicznikow i ich poplecznikow oraz niemożności podpowiadajacej nam iż „nie jesteśmy w stanie i tak nic zmienić”. Tymi to nastawieniami skutecznie sami blokujemy jakakolwiek możliwość idącą w tę strone.
Do dalszych przeszkód, w pewnym sensie zakorzenionych w nas samych, nazwijmy je więc przeszkodami tkwiącymi wewnątrz społeczności, należą wspomniane także już wcześniej zróżnicowana sytuacja materialna i przynależność klasowa. A także nasze słabości jak paranoiczne poczucie potrzeby rywalizacji czy wręcz, wzajemna zazdrość wobec innych, mimo iż ich sytuacja jest analogiczna do naszej...

Kwestią utrudniającą podjęcie wspólnych aktów strajkowych leżącą zasadniczo poza obrębem naszych bezpośrednich wpływów jest zróżnicowana/przemieszana struktura własności domów – prywatna, państwowa, państwowo-społdzielcza, prywatno-spółdzielcza, kościelna, a także fakt iż ze względu na dzisiejszą strukturę kontroli czynszów (w przeważającej części prywatną, a tylko do pewnego stopnia państwową) większość osób jest atakowana na tej płaszczyźnie indywidualnie co utrudnia przeciwdziałanie i utworzenie oddolnego frontu przeciwko temu atakowi.
Przy głębszym spojrzeniu daje się zauważyć jednak, iż większość przeszkód uznawanych za „tkwiące wewnątrz społecznosci” jest tak naprawdę niczym innym jak długoterminowymi efektami czynników zewnetrznych, a mianowicie przesiąkniętego kapitalistycznymi i zdominowango państwowymi relacjami dnia codziennego. Do takich zwyrodnień naszych relacji należą właśnie m.in. wzajemna rywalizacja, poczucie zazdrości, różnice w sytuacji materialnej spowodowanej różnicami w dochodach, zróżnicowany status społeczny czy indywidualizm i ogólna atomizacja społeczności.
Poza przeszkodami blokującymi nasze zdolności do podjęcia decyzji o rozpoczęciu oraz charakterze i celach strajku, pomocnym wydaje się też przyjżenie się problemom i niebezpieczeństwom, których należy oczekiwać w trakcie jego trwania. Podzieliłabym je na te wynikające z błędów w strategii prowadzenia strajku oraz na te oczekujące nas ze strony kamieniczników i ich popleczników czyli rządzących i posiadających.
Do niebezpieczeństw mogących wyniknąć z błędnych metod i strategii działania może okazać się zbyt nawykowe opieranie się i odwoływanie do samego prawa.

Za podstawowe niebezpieczeństwo oczekujące nas ze strony rządzących i posiadających należy uznać próby ingerowania lokalnych polityków i lokalnych struktur państwowych w te, słusznie omijające ich instytucje (partie polityczne, urzędy administracyjne, rady miasta i dzielnicy, ministerstwa, etc) kolektywne i bezpośrednie działania.

STRAJK CZYNSZOWY I UWARUNKOWANIA PRAWNE


Odwoływanie się czy wręcz opierania na prawnych i instytucjonalnych uwarunkowaniach przy przystepowaniu do strajku czynszowego to bardzo kontrowersyjna i delikatna kwestia będąca zarazem elementarną przy ustalaniu strategii strajku. Zasadniczo wyobrażalne są w tej materii trzy możliwe podejścia do sprawy: prowadzenie strajku w oparciu i w ramach regulacji prawnych; przyjęcie strategii aktów bezpośrednich zakładającej przekraczanie prawa jako taktycznie i etycznie uzasadnione i konieczne; taktyczne i elastyczne używanie obu wariantów.

Jeżeli chodzi o prowadzenie protestu czynszowego w oparciu o regulacje prawne, co w efekcie sprowadzać się będzie najczęściej do konfrontacji na sali sądowej to doświadczenia z przeszłości nakazują poważny sceptycyzm odnośnie tej formy działania. Legalne procedury odwracają się w większości wcześniej lub później przeciwko lokatorom. A to przedewszystkim z tego powodu, że strona przeciwna jest o wiele bardziej profesjonalna w tej materii, ma większe środki do pokrycia kosztów prowadzenia tego typu konfrontacji, a organy sprawiedliwości zasadniczo sprzyjają czy też wręcz, działaja w imieniu podmiotów gospodarczych (czyli właścicieli, pośredników i zarządców nieruchomości). Konfrontacja na salach sądowych daje klasie rządzących i posiadających także dalsze kożyści. Po pierwsze jest to zawsze gra na zwłokę przeciągająca w czasie ewentualne zdobycze po naszej stronie, a pamiętajmy, że każdy miesiąc w którym płacimy im czynsz to kolejny miesiąc nie tylko naszych wyrzeczeń, ale również kolejny miesiąc ich życia z niezasłużonych dochodów. Tak więc każda gra na zwłoke, czy to z naszej strony czy też z powodu przeciągającego się procesu sądowego działa na ich kożyść.

Poprzez granie na zwłokę przy użyciu legalistycznych procedur, rządzący i posiadający zyskuja czas na stworzenie podziału w naszych szeregach i skorumpowanie naszych liderów (a gdy takich de facto nie ma, to są oni sztucznie stworzeni aby było kogo przechabacić na swoją stronę...). To znana i sprawdzona po tysiąc razy metoda: im dłużej nasza walka, nasz strajk, nie przynosi oczekiwanych efektów tym bardziej zaczynamy się niecierpliwić, pojawiają się wątpliwości i różnice w naszych szeregach, aż wreszcie, gdy już nastąpi podział na tych którzy chcą doprowawadzić strajk do końca tak jak zaplanowano i na tych którzy gotowi są na kompromisy aby tylko zakończyć jak najszybciej konfrontację, rządzący i posiadający wyciągają rękę do najbardziej reformistycznej frakcji i dokonują z nią ustaleń. Tę stosowaną w zwalczaniu wszelkich walk o godność i sprawiedliwość strategię znamy doskonale przedewszystkim z doświadczeń strajków i walk pracowniczych. Ale również z historii strajków czynszowych i walk lokatorskich.

Legalistyczna konfrontacja transformuje również samą walkę społeczną, której podstawową siłą jest fakt iż jest ona kontrolowana przez samych jej animatorów (inicjatywy, grupy i organizacje lokatorskie), w kontrolowany przez władze legalistyczny proces, co ostatecznie staje się śmiertelne dla tego co należy uznać za najcenniejsze: niezależną od państwowych instytucji inicjatywę i interwencję społeczną. Faktem jest, że nawet jeżeli sam strajk miałby doprowadzić do rozgrywki w sali sądowej to jej wynik nie bedzie zależeć od takich pojęć jak „sprawiedliwość”, „słuszność” czy”prawda”, a o wiele bardziej od siły która stoi za oboma stronami, od wystawionych argumentów które osiągną szersze rzesze społeczństwa i od zastraszenia drugiej strony. Nie zapominajmy, że to w rękach lokatorów leży najsilniejszy argument przetargowy i zarazem narzędzie walki: to w rękach lokatorów leży władza nad płaceniem bądź też wstrzymaniem płacenia czynszu (na podejmowaniu którego tak bardzo zależy drugiej stronie!).

Dlatego też istotą przygotowań do strajku czynszowego i ogólnie rzecz biorąc organizowania ruchu lokatorskiego jest upowszechnianie świadomości posiadania tej bezwzględnej groni przez lokatorów, uznania jej za własną siłe, i w efekcie, używania jej w niesustannej walce o godne życie.

KOMBINAT PAŃSTWOWY NIE ODPUŚCI – STRAJKI CZYNSZOWE A OSIEDLOWY MANAGEMENT

Ostatnimi czasy coraz częściej rolę uwiązywania lokalnych walk lokatorskich przejmują instalowane nagminnie przez państwo instytucje „zarządów osiedlowych” („Quartiersmanagement” - nagminne zjawisko w zachodnio-europejskich miastach). Te wysunięte w stronę mieszkańców konkretnych dzielnic ramiona państwowego kombinatu, w objęciach których lokalne inicjatywy m.in. grupy lokatorów miałyby rozwiązywać swoje problemy, mienią mi się jako mechanizmy o kompletnie odwrotnej funkcji. Na pierwszy rzut oka są one otwarte na tematyzowanie wszelkich problemów społecznych o lokalnym charakterze, a nawet mają do dyspozycji fundusze na takowe cele. Jednak ich faktyczną rolą jest wprowadzenie klimatu delikatnego obchodzenia się z symptomami niesprawiedliwej polityki mieszkaniowej, czyli z ubożejacymi lokatorami. Z lokalnie występującymi problemami oraz stojącymi za nimi społecznościami obchodzą się celowo w taki sposób aby za wszelką cenę zapobiec ich wymknięciu się poza ramy systemu przez, który owe zarządy osiedlowe zostały stworzone. Poza ramy ograniczajace społeczne procesy i formy działania. Ramy zdeterminowane przez dogmę kapitalistycznego prawa własności i stojącego na jej straży ustroju demokracji państwowej. W ten sposób, przy użyciu pozornie pro-społecznych instytucji, wszystkie poruszane w tym materiale przeze mnie autonomiczne idee mają być tłumione w zarodku. Każda oddolna inicjatywa wymykająca się z pod kontroli (i działająca wbrew interesom) rządzących i posiadających ma być przejmowana przez zarządy osiedlowe i w ten sposób rozbrajana z ładunku drzemiacej w niej dynamiki społecznej napędzanej poczuciem konieczności reagowania na niesprawiedliwość...

... tu i teraz,

... w pierwszj osobie, bezpośrednio,

... kolektywnie i radykalnie,

... bez mediatorów i bez kompromisów.

PARĘ SŁÓW O METODACH STRONY PRZECIWNEJ

Jednym z klasycznych problemów, na które napotykają wszelkie ofensywne ruchy społeczne, nie tylko więc lokatorski, jest ich instrumentalizowanie przez partie polityczne do własnych politycznych celów. Jeżeli tylko okazuje się, że jakaś oddolna inicjatywa społeczna zaczyna się cieszyć popularnościa, poszczególne partie polityczne zaczynają ją wspierać i identyfikować z jej postulatami. W zależności od koloru partii która akurat ma coś do powiedzenia w naszej okolicy, różne mogą być oblicza takich ingerencji. Podczas gdy partie bardziej czerwone (socjaliści i socjaldemokraci), brunatne (narodowo/konserwatywne) i zielone, będą próbowały ingerowania w nasze działania w roli „pomocnych” patronów naszego strajku, partie liberalne mogą próbować zbliżenia się w roli „bezinteresownego” pośrednika między czynszownikami i kamienicznikami. I w jednym i drugim wypadku prowadzi to do zatracenia autonomii działania przez społeczność lokatorską.

Szybko okaże się po raz setny, że za przykrywką „pomocy” i „bezinteresowności”, kryje się intencja wyciągnięcia z tego „sojuszu” w odpowiednim momencie swoich własnych politycznych kożyści; intencja przeciągnięcia aktywistów ruchu, walczącego w imię godnego życia, w szeregi którejś partii ...walczącej w imię uzyskania władzy politycznej! Intencja użycia siły strajku do zaatakowania przeciwników politycznych. Wydaje się być więc niesamowicie ważnym aby społeczności lokatorskie, tak te przystępujące do strajku czynszowego jak również te nie przystępujące, zdawały sobie z tego sprawe i trzymały osoby i struktury występujące w imieniu partii (jakiejkolwiek!!!) z daleka od struktur lokatorskich, zachowując w ten sposób daleko idącą autonomię.

Oddzielną historią z kategorii „przeszkód i niebezpieczeństw”, której należałoby się bliżej przyjżeć, jest walka „rządzących i posiadających” ze strajkiem czynszowym. Znamy doskonale różne oblicza tego systemu i wiemy na jak wiele sposobów potrafi on stososowac instytucjonalną przemoc wobec ruchów i aktów społecznych które podważają jego status quo. Niektóre z tych wrogich lokatorom taktyk poruszyłam w powyższych podrozdziałach. Jednak w związku z oczywistą złożonością możliwych form reakcji i metod zdławienia strajku nie jestem w stanie podjąć się tutaj ich pełnej prezentacji gdyż wymagało by to bardzo wszechstronnej i wielostronicowej analizy. Zarazem mam świadomość, że takowy tekst analizujący strategie instytucjonalnej przemocy ze strony panstwa i kamieniczników wobec ruchów lokatorskich i strajków czynszowych, tekst opierający się na dotychczasowych doświadczeniach oporu lokatorskiego, powinien również powstać jeżeli chcemy być coraz bardziej efektywni i silni w prowadzonych przez nas konfrontacjach.

W POSZUKIWANIU NOWEJ TOŻSAMOŚCI I GRUNTU POD SOLIDARNĄ ŚWIADOMOŚĆ LOKATORÓW


Przyglądając sie wszystkim wymienionym tu problemom i niebezpieczeństwom (zatomizowanie i odosobnienie w obliczu problemów czynszowych; poczucie strachu i niemożności; wewnętrzne podziały; zazdrości i rywalizacje bazujące m.in. na różnicach w dochodach, etc) wyciągnąć można wniosek iż sprowadzają się one do niemożności wystąpienia przez czynszowników jako jednej siły, jednego ruchu. Elementy, które zespajały ludzi w przeszłości, jak poczucie przynależności do jednej klasy społecznej czy jednolity przeciwnik kontrolujący czynsze (państwo), nie są już czynnikami jednoczącymi lokatorów i pozwalającymi im w ten sposób działać kolektywnie jako jeden ruch. Ta obserwacja nasuwa pytanie o to, co może być w dzisiejszej sytuacji gruntem pod takową kolektywną i solidarną tożsamość dla zatomizowanej masy lokatorów oraz wyzwanie dotyczące budowania takowej tożsamości.
Jeżeli zastanowimy się przez chwilę, kto w dzisiejszych czasach płaci czynsze to konkretnej warstwie społecznej, nie mającej jednak strukturalnej postaci. Moim skromnym zdaniem, warstwa ta, w postaci lokatorów, powinna odbudować swoją kolektywną solidarność opierając się na prostej i uniwersalnej idei życia w godności i wynikanącej z niej kolektywnej radykalnej negacji wszelkich nadużyć i poniżeń ze strony ze strony rządzących i posiadających czyli w tym wypadku kamieniczników i ich popleczników. Zarazem, w związku ze sprzecznościami wynikającymi z różnic majątkowych, elementarna dla tej tożsamości powinna być kwestia świadomości w czyim interesie wywołujemy konflikt i stawiamy żądania (poruszona przeze mnie już wcześniej w podrozdziale „Strajk czynszowy – czego żądać?”).

***

5. UNIWERSALNOŚĆ EFEKTÓW STRAJKU CZYNSZOWEGO

Na wstępie tego tekstu poświęciłam sporo miejsca najczęstrzym powodom i motywom dla których lokatorzy podejmowali się, i mam nadzieję że będą wkrótce ponownie podejmowali, strajki czynszowe. Doświadczenie pokazuje jednak również, że efektywny strajk czynszowy, poza realizacją pierwotnich pobudek do podjęcia tego aktu, generuje dalsze pozytywne efekty, pozytywne zarówno dla samych biorących bezpośredni udzial jednostek, jak i dla szerzej pojmowanych i długoterminowych procesów społecznych.

Otóż okazuje się, iż efektywny strajk czynszowy, który rozbudził w społecznościach poczucia solidarności, świadomości siły oddolnych procesów społecznych, chęci dalszego samo-organizowania się oraz ducha walki o godne życie, jest fundamentem pod podobne procesy na innych obszarach społecznych objętych niesprawiedliwością, chociażby w środowiskach pracowniczych i bezrobotnych. Tak było między innymi w przypadku jednego z najsłynniejszych strajków czynszowych który przeszedł do historii, w Barcelonie roku 1931. Struktury, doświadczenia i więzy między mieszkańcami poszczególnych dzielnic Barcelony, które ugruntowały się podczas długotrwałego i masowego strajku, procentowały na przestrzeni kolejnych lat podczas różnych innych konfrontacji społeczeństwa ze sferami posiadającymi i rządzącymi, prowadząc w efekcie do poprawy sytuacji tysięcy ludzi w tym regionie.

Musimy sobie zdać również sprawe z faktu, że w czasach w których z tak wielu powodów ludzie rzadko powstają aby podjąć walkę o godne życie w pierwszej osobie (zamiast zdawać się na łaskę systemu partii politycznych), większość z nas uczestniczących w takim strajku wzięłaby po raz pierwszy udział w tego typu bezpośredniej kampanii na większą skale. Tak więc, dla każdego uczestnika z osobna jest to interesujące i wnoszące do jego życia wiele wartości doświadczenie.

Świetnym przykładem uniwersalności efektów walki lokatorskiej były Włochy lat 70-tych. Wówczas to walka lokatorów zainspirowała czy wręcz przeniosła się na inne obszary społecznej konfrontacji, takie jak: walkę o tani trasport publiczny, tanią służbę zdrowia i o obniżki cen wielu podstawowych produktów. A fala tych walk wezbrała własnie dzięki radykalnej walce lokatorów wielu miast włoskich o niższe czynsze...

Zastanawiając się dokładniej nad istotą problemów związanych z kwestiami czynszowymi, dochodzę za każdym razem do konkluzji iż są one wrośnięte głęboko w system kapitalistycznych paradygmatów, które dominują obecnie nasze codzienne relacje. Oznacza to, iż kwestie czynszowo-mieszkaniowe na dłuższą metę nie dadzą się nigdy rozwiązać same w sobie, traktowane jak odizolowany problem społeczny. W związku z tym, to właśnie wspomniana codzienność kapitalistycznych paradygmatów stać się musi kompleksowym celem społecznych interwencji... chciałoby się wręcz rzec: ataku.

W tym kontekście doświadczenia kolektywnych kampanii autoredukcji kosztów utrzymania, czy też strajków czynszowych, nabierają szczególnej roli, z której ich aktorzy często nawet nie zdają sobie sami sprawy. A powinni! Gdyż walczą nie tylko o odcięcie się z łańcucha kredytów, o nadanie końca pasmu wyrzeczeń, czy oto aby uniknąć wymuszonej przeprowadzki, ale dają też przykład milionom innych aby wreszcie zaczęli brać sobie z powrotem wszystko to, co zostało im, i dalej jest im każdego dnia zabierane...

***

6. KONCEPCJE STRAJKU CZYNSZOWEGO W PIGUŁCE


Dochodzę więc do końca mojej wędrówki po rozmaitych aspektach związanych ze strajkiem czynszowym. Na zakończenie spróbuje przedstawić raz jeszcze w telegraficznym skrócie podstawowe etapy budowania strajku. Są one oczywiście jedynie wynikającą ze zgromadzonych doświadczeń koncepcją, której solidarna krytyka i modyfikowanie są jak najbardziej potrzebne. Myślę jednak, iż zarys tej koncepcji może być już w takiej wersji użytecznym narzędziem dla społeczności przygotowujących się właśnie do podjęcia interwencji.

Brytyjski autor, Colin Ward, poświęcający wiele uwagi analizowaniu anty-autorytarnych ruchów społecznych, podzielił przed laty procesy prowadzenia strajków czynszowych w tzw. nie-rewolucyjnym okresie, na cztery fazy:

1) Inicjowanie strajku – podczas której pojedyńcze osoby odgrywają rolę iskier potrzebnych do wzniecenia ognia społecznej interwencji;
2) Konsolidacje strajku – czyli fazę którą charakteryzuje rozprzestrzenianie się ruchu lokatorskiego i jego akcji, efektem czego staje się coraz głośniejsze i stanowcze stawianie pod znakiem zapytania logiki praw własności; innym charakterystycznym elementem tej fazy jest organizowanie się ruchu przeciwko mającym na celu jego rozbicie państwowym represjom;
3) Sukces strajku – w tej fazie władze i kamienicznicy/kapitaliści uginają się pod naciskiem ruchu i wychodzą na przeciw jego żądaniom;
4) Przejęcie strajku – w tej fazie następuje proces zintegrowania/wdrożenia ruchu lokatorskiego w panujące status-quo; jest to więc faza wzmożonej kontrofensywy ze strony rządzących i posiadających podczas której dochodzi do wprowadzenia ustaw i administracyjnych regulacji w odniesieniu do celów i struktur ruchu; pod koniec tej fazy ruch najczęściej zamiera, co oznacza, że za jakiś czas gdy stosunki mieszkaniowe ponownie się pogarszają musi on być budowany od podstaw...

Pomimo iż w przekroju całego tekstu odnosiłam się to wielu aspektów strajku pojawiających się we wszystkich czterech wypracowanych przez Colina fazach, mój zarys koncepcji, zaprezentowany poniżej, dotyczyć będzie wyłącznie etapu inicjowania strajku (u Colina jest to faza inicjacji i częsciowo konsolidacji). Proponowany przeze mnie zarys odnosi się też specyficznie do bardziej masowych akcji, w których bierze udział conajmniej kilkadziesiąt (czy wręcz kilkaset) osób/rodzin. W przyszłości, mam nadzieję że niedalekiej, gdy strajki czynszowe staną się ponownie stałym elementem społecznej postawy, warto będzie być może usiąść ponownie i dopisać dalsze części tej koncepcji, tak aby strajkujące grupy lokatorów mogły się uczyć nawzajem ze swoich doświadczeń.

Oto jednak pierwsze kroki...

Krok pierwszy – to luźne rozmowy i dyskusje z sąsiadami i inicjatywami lokatorskimi o wspólnych problemach, rozmowy poruszające temat strajku jako możliwej kolektywnej interwencji;

Krok drugi – to zorganizowanie pierwszego spotkania osób i grup zainteresowanych tematem; w ramach spotkania - dyskusja wokół konkretnych możliwości, celów i strategii prowadzenia strajku;

Krok trzeci – to upowszechnianie idei poprzez serie spotkań informacyjnych, tworzenie i rozprowadzenie plakatów i ulotek, publikowanie serii odpowiednich tekstów tak w oficjalnych jak niezależnych mediach;

Krok czwarty – to ogłoszenie i przeprowadzenie pierwszych publicznych zgromadzeń przed-strajkowych;

Krok piąty – to intensyfikacja częstotliwości zgromadzeń oraz ich multiplikacja poprzez tworzenie kolejnych w innych częściach miasta czy dzielnicy;

Krok szósty
– to ostateczne ustalenie żądań (albo ich strategicznego braku... patrz odcinek „Czego żądać?”) i planu działania jak konkretnie rozpocząć strajk (moment, miejsce i okoliczności);

Krok siódmy
– to wreszcie moment publicznego ogłoszenia strajku w ramach publicznego zgromadzenia, podczas którego równocześnie może dojść do rozdzielenia zadań, dopracowania struktury, środków bezpieczeństwa i cykliczności spotkań lokatorskich w trakcie trwania strajku...

Krok ósmy – to moment otwierzenia butelki nabytego za pierwsze zaoszczędzone na strajku pięniądze (a nie pitego już od miesięcy!) szampana i wzniesienie toastu za naszą odwagę i przejście tym samym do fazy oczekiwania na pierwsze reakcje, tak ze strony władz i grupy kamieniczników, jak i tysięcy sprzyjajacych nam lokatorów!

***

7. MODYFIKACJA TYTUŁU

Myślę, że moment w którym fala strajków czynszowych przeleje się przez wiele europejskich miast jest już bardzo blisko. Nie zdziwiła bym się wcale gdyby wśród pierwszych z nich były polskie miasta. Na to przynajmniej wskazywałaby obecna sytuacja. W wielu miastach istnieją i prężnie działają oddolne i autonomiczne inicjatywy lokatorskie. Wprawdzie koncentrują się one w tym momencie wciąż głównie na działaniach defensywnych (reagowaniu na odgórne procesy ze strony rządzących i posiadających) sprawiają jednak coraz bardziej wrażenie zainteresowanych przejściem do bardziej ofensywnych interwencji. W tym sensie, to własnie te społeczności są najbardziej prawdopodobnymi zarodkami przyszłych strajków czynszowych.

Mam nadzieję, że ta czy inna społeczność będzie miała jakiś pożytek z mojej skromnej inicjatywy w postaci tego tekstu. Sama przyłączyłam się już do zgromadzeń lokatorskich na naszej dzielnicy, w ramach których możliwość ogłoszenia strajku czynszowego jest już głośno i coraz odważniej dyskutowana.

W tym kontekście tytuł tego materiału powinien być nieco zmodyfikowany... ja nie tylko nie zamierzam dać się zmusić do wyprowadzenia z mojego mieszkania, i nie tylko czekam na strajk czynszowy, który mógłby temu zapobiec. Zamiast czekać, staram się być jedną z iskier pomagających wskrzesić ten akt walki o godne życie. Moje i innych czujących się w tym systemie podobnie jak ja... obektami przetargowymi na giełdzie towarów.

„Tylko tak gówniany system jak kapitalizm
może uczynić nasze domostwa produktami na rynku”


***

Veronika
2008